Data:
11.04.2015
Rejon:
Dolina Kobylańska
Drogi:
Gzylowe Skały:
- Gzylowa Baszta: Benedekto (VI-),
- Gzylowa Baszta: Trzy zachwyty (V+) - próba,
- Gzylowa Igła: Igła (IV),
- Wielka Gzylowa: Filon (IV),
- Wielka Gzylowa: Filon+Igła w Kominie (V),
- Gzylowa Baszta: O krok od skandalu (VI.1) - próba,
- Wielka Gzylowa: Gzylowy Filarek (V).
Bez tworzenia większych planów na weekend doczekaliśmy soboty 11 kwietnia, która wedle wszelakich znaków miała być po prostu piękna. I jest:-)
Dobrym miejscem na spędzenie wolnego dnia na łonie natury są podkrakowskie dolinki, a piękny weekendowy dzień zwiastuje w nich tłumy tak piknikowców jak i wspinaczy.
Wybraliśmy na naszą wycieczkę Gzylowe Skały, bo są świetnie położone - w cieniu drzewek, z dala ood szlaków i, co ciekawe, z dala od wspinaczy. Przez to całkiem szorstkie:-)
Zrobiliśmy mały obchód skałek dookoła - ich południowych, niższych ścianek jeszcze nie odwiedzaliśmy. Hemli przegląda pierwsze napotkane kwiatki.
Wojtuś przegląda ścianki:)
Południowa strona sięga do około 10 metrów wysokości, ale wyglądają ciekawie.
Zwłaszcza Gzylowa Igła przypadła nam do gustu.
Postanowiliśmy dzisiaj się na nią wdrapać.
I podziurkowana Gzylowa Baszta - nie znaliśmy wycen dróg po tej stronie przed powrotem do komputerów tak więc i tutaj chcieliśmy popróbować swoich sił.
Powrót znaną nam, północną stroną skałek do plecaka i zaczynamy.
Jak się w domu okazało, jako pierwszy cel wybraliśmy najtrudniejszą drogę, jaką nam się udało pokonać - krótką Benedekto.
Nie bez problemów oczywiście, bez zawiśnięcia na linie się nie obeszło:)
Nie udało się nam jednak nawet na wędkę przejść sąsiedniej drogi Trzy Zachwyty.
Nie wydaje mi się, żeby była łatwiejsza od poprzedniej:)
Na koniec badania południowej strony odwiedziliśmy jeszcze wierzchołek Igły. Było to i krótkie łatwiejsze niż się nam na początku wydawało.
Przenieśliśmy się na północną, wyższą ścianę. Tutaj na początek przeszliśmy łatwą drogę Filon (IV).
Zrobiliśmy sobie małe przypomnienie asekuracji z górnego stanowiska i...
... czuję, jakbym wszystko zapomniał:-(
Co prawda wszystko przebiegło bez przygód, ale miotaniny z liną co nie miara:)
Na Iglicę chcieliśmy wejść i z tej strony, ale zaczęliśmy inną drogą - na wprost i tak nie dalibyśmy rady.
A tak się nam udało.
Hemli nie lubiąca trawersów i przechodzenia ze skały na skałę z niewielkimi obawami, ale też sobie z problemem poradziła:-)
Po Iglicy chciałem popróbować sił na wypatrzonej tuż na prawo drodze. Jak to czasem bywało, siły okazały się zbyt wątłe:) Sprawdzenie w domu drogi jedynie odbudowało siły - VI.1 to już nie jest mój poziom.
Na koniec dzisiejszych zmagań ze skałkami Hemli wypatrzyła jeszcze drogę na skraju ściany, jak się okazało, bardzo ciekawą i w sam raz na nasze możliwości - Gzylowy Filarek (V).
Brzuszki dały znać, że pora kończyć na dzisiaj łażenie po skałkach, a w planach jest jeszcze rzecz jasna ognisko, o czym oboje już od jakiegoś czasu myślimy:-)
Z dokonań jesteśmy jak najbardziej zadowoleni.
Na piknik wróciliśmy na początek Doliny Kobylańskiej. Tutaj niespodzianka - Hemli znalazła Czarki Szkarłatne.
Grzyby, które w każdą wiosnę staramy się przynajmniej raz odnaleźć.
Ognisko rozpaliliśmy możliwie szybko, bo apetyt na prawdę duży:)
Całe szczęście, jedni pieką kiełbaski...
... inni grzeją bigos:D
"Bigos nie pyta, Bigos rozumie."
No, teraz możemy z głodnym rozmawiać!
Ciekawe co się dzieje pod Żabim Koniem.
Na obserwacje otoczenia głównej części dolinki wybraliśmy mniej typowe miejsce - z lasu ponad skałkami. Całkiem ładny stąd widok
Tutaj przekonaliśmy się o słuszności naszego wyboru - dookoła gęsto ludzi na ścianach.
I tak oto nastał wieczór bardzo udanego dnia:-)
Ładnie spędzona sobota. I nawet szóstka (minus) padła. Ładny początek sezonu :)
OdpowiedzUsuńJa czuję jednak, jakbyśmy z poziomem w miejscu dreptali. Ale mi taki poziom odpowiada:)
UsuńLubię taki wczesnowiosenny las... a jeszcze w okolicznościach wspinaczkowych to już w ogóle, fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńhej :) czy wycena na panelu bardzo odbiega od wycen w skałach? Na ściance robicie też piątki czy wyżej?
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńciężkie to pytanie. Raczej nie zważamy na wyceny na ściankach. Wydaje mi się, że technicznie może być podobnie z wyceną, na pewno na ściance widzisz wszystko czego możesz/nie możesz się chwycić. To znacznie ułatwia sprawę, nie trzeba siedzieć w miejscu i szukać chwytów. W skałkach zdarza się nam opaść z sił zanim znajdziemy to, czego możemy się złapać.
Sumarycznie więc jest w skałach raczej trudniej.
Mało znam się na wspinaniu (ale podziwiam, podziwiam :)), ale znam się na bigosie. Bigos rozumie - potwierdzone info :)
OdpowiedzUsuńCelina
Moje ręce również więcej mają doświadczenia z kapustą niż ze skałami, całe szczęście!:)
UsuńPozdrawiam.