1 dzień: Jaworzyna Tatrzańska - Dolina Jaworowa - Jaworzyna Tatrzańska
2 dzień: Kuźnice - Dolina Bystrej - Goryczkowa Rówień Wyżnia - Kuźnice
Odwiedzając "stolicę Tatr" w celu zaproszenia na ślub naszych zakopiańskich przyjaciół postanowiliśmy wybrać się na krótką, dolinną wędrówkę. Spośród różnych propozycji zdecydowaliśmy się na bardzo słabo nam znaną Dolinę Jaworową.
Szybko zainteresowałem się okolicznym lesistymi pagórami - takie moje indywidualne upodobanie:)
Ale równie szybko obiektyw powędrował w stronę Murania, dla mnie jednej z najciekawszych gór tatrzańskich. Celu żadnego konkretnego nie mieliśmy, jedynie przejść się doliną w ładnym dniu wspólnie z Emilką, Czarkiem oraz Magdą.
Daleko przed nami zaczynają wyłaniać się wielkie tatrzańskie szczyty.
A tuż po lewej te mniejsze, równie mocno przyciągające moją uwagę.
Mijamy powoli Murania. Wielki to kawał ściany, idziemy i idziemy, a on ciągle obok.
Tuż za polanką ukazuje się cząstka otoczenia głębszej części Doliny Jaworowej. Do tej pory byłem tutaj tylko raz, a i to bez większych widoków. Ktoś się nieco wkopał samochodem. Strażnik? Jak będziemy wracać, już tego samochodu tutaj nie będzie. Mimo zakazów wędrowania po szlakach po słowackiej stronie, również turyści i narciarze korzystają z pogody.
Hemli chyba po raz pierwszy wędruje Doliną Jaworową. Zachwycona urokiem okolicy, mniej znanej:-)
Odsłania się większa część Bielskich Tatr. Męczarnia z przypomnieniem sobie jak nazywają się tutejsze dolinki i żleby skończyła się odczytaniem z mapy. Daaawno nie byliśmy w Tatrach:)
Pod Muraniem ładna, lesisto skalista grańka - już w wyobraźni zacząłem ją przemierzać.
Przystajemy na ławeczce na łyk kawy i małe co nieco.
Hemli wpadła w ciąg fotografowania otoczenia, tutaj witamy się z Głowami Tatr Bielskich.
Na zboczach po prawej pojawiają się skały, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia.
A dalej z przodu wyłaniają się wielkie granie Lodowego Szczytu.
Ciepłota słoneczka daje znać o sobie, czas na zdjęcie warstwy cebulki:)
Zimowa atmosfera jak na zdjęciach u podnóży Himalajów!
Mnogość grani i dolinek dookoła sprawia, że w wielkiej Dolinie Jaworowej jest mnóstwo możliwości na wycieczki, tak łatwiejsze jak i trudniejsze. Dodatkową atrakcją jest fakt, że są to, w porównaniu do znacznej części innych dolin, tereny dość dzikie i mniej znane.
Tuż przy szlaku po prawej ukazuje się nam dostojna turnia. Magda opowiada nam o niedawnym wytyczaniu drogi na jej ścianie, nazwisk autorów nie pamiętam.
Jest i Szeroka Jaworzyńska - zewsząd wydaje się odległa, a stąd tak bliska.
Na płasieńce przed obniżeniem się ku Zadniej Dolinie Jaworowej zatrzymujemy pochód. I w tej okolicy go kończymy. Dajemy sobie trochę czasu na połazikowanie po okolicy (ale w zapadającym śniegu to trochę zniechęcające).
Jaworowy Mur. Próbujemy przypomnieć sobie opisy miejsca, w którym to odbyła się dramatyczna akcja ratowania taterników na Małym Jaworowym Szczycie.
Groźne wyglądające ścianiska, zimą wyglądają na surowe i niedostępne.
Kolejna grań i dolina wychylająca się z masywu Lodowego Szczytu.
I Jaworowe Szczyty. Gdzieś pod ścianami widzimy narciarzy zmierzających w stronę Lodowej Przełęczy. Tymczasem słońce chyli się za granią i zbieramy się do powrotu.
I pamiątkowe zdjęcie Czarka z paniami.
Nie przeszliśmy całej doliny, a i tak wędrówka wydawała się długa. Jak na Tatry to w Dolinie Jaworowej jest szlakiem kawał drogi.
Rozpoznawanie otoczenia stanowi nieraz zagadkę:-)
Bez wątpienia, jest na czym zawiesić oko.
Dziewczyny zaczęły coś majstrować ze śniegiem, czas było się na krótką bitwę przygotować.
W drodze powrotnej zaczęły okolicę spowijać chmury, nie było już na co czekać, ale widokowo dzień był bardzo udany.
* * *
Następnego dnia wybraliśmy się na krótką przechadzkę wzdłuż nartostrady do Doliny Goryczkowej.
Jako jedyny nie miałem nart więc dla mnie to była wycieczka tam i z powrotem, pozostali uczestnicy mieli sobie zjechać do Kuźnic.
Nie ma tutaj zbyt wielu widoków, ale jest kolejna, inna perspektywa znanych miejsc.
Podnóża Myślenickich Turni i budynku przesiadkowego kolejki.
Z tyłu kawałek grani Giewontu.
Docieramy do budynków na Goryczkowej Równi Wyżniej, na dole stoku narciarskiego.
Hemli z Czarkiem szykują się do drogi powrotnej. Mi pozostaje zrobienie paru zdjęć i pewnie możliwie szybki powrót, żeby na mnie nie musieli za długo czekać.
I pojechali. A kilkanaście minut później siedzieliśmy już na ławce w Kuźnicach.
Zbiegało się fajnie i nie było jakoś dużo upadków:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz