wtorek, 3 lipca 2018

Spotkanie z Łemkowszczyzną

Przed ostatnim długim weekendem dość chwilę zastanawialiśmy się gdzie się wybrać. W sumie zadecydowała chyba chęć odpoczynku bez tłumu ludzi dookoła. Postanowiliśmy więc zobaczyć, jak to właściwie wygląda ten Beskid Niski.

Po zaledwie 150 km wkroczyliśmy w zielony, nieco odludny teren. Rejony Łemków. Jako pierwszy znak, że jesteśmy na miejscu uznaliśmy cerkiew. Piękna, przypominała mi nieco norweskie kościoły klepkowe. Z tym, że wnętrze dużo piękniejsze :)



Naszym celem nr 1 była Baza namiotowa w Regietowie. Po drodze mijaliśmy wioski, w których jakby zatrzymał się czas. Z resztą, takie wrażenie będziemy mieli przez cały nasz pobyt w tym regionie.







Sama baza to świetne miejsce, z klimatem. W lipcu i sierpniu podobno jest tam ktoś, kto opiekuje się bazą, zapewnia drewno na ognisko, itp. Poza tym sezonem baza jest bezobsługowa. To nam bardziej odpowiada :)



Po południu wybraliśmy się na spacer na prawdziwy kraniec świata. Regietów Wyżni, czyli jedna z wysiedlonych wsi w tym regionie. Tylko polany, góry i stado koni, które ktoś chyba szkolił, przeganiając z miejsca na miejsce. 











W drodze powrotnej mieliśmy jeszcze okazję zobaczyć mieszkańców żeremia, które bobry urządziły sobie zaraz obok drogi. 







Całkiem ładnie sobie tam urządziły :)



Kolejnego dnia wybraliśmy się z kolei pozwiedzać okoliczne wioski i dotrzeć do okolic Radocyny, przez kolejne wysiedlone wioski.

Na dzień dobry natknęliśmy się na stadninę koni, Wojtek nawet zwabił kilka, ładnie pozowały do zdjęć :)





Beskid Niski jest świetnym miejscem na wycieczkę rowerową. Pieszo trochę za duże odległości, żeby wszystko zobaczyć. My nie dysponujemy niestety dwoma rowerami,wybraliśmy więc turystykę samochodową :D Czyli delikatny offroad dla naszego skodzika.



Symboliczne drzwi w wysiedlonej wiosce Czarne. Takie miejsca dają do myślenia. Warto na chwilę przystanąć i pomyśleć o tych wszystkich ludziach, dla których to miejsce było kiedyś ważne. I którzy musieli je opuścić.




Okolice wysiedlonych wiosek były niesamowicie widokowe. Na łąkach wypasa się owce, były też konie. Załapaliśmy się na oscypek prosto z bacówki, lepszego chyba w życiu nie jadłam :)



Hm, taki dziwne znalezisko obok drogi. Poszłam poszukać tej budki, ale dałam się chyba nabrać, bo oczywiście jej nie znalazłam ;)





Skodzik zaliczył pierwszą przeprawę przez strumyk ;) Mieliśmy trochę nietęgie miny, jak okazało się, że dalsza droga prowadzi przez rzekę, a potem trochę zbyt kamienistą drogą. 


Daliśmy jednak radę.



Tak wyglądało dotarcie do cywilizacji w Wyszowatce. Niestety sklep zamknięty. Zaczepiony mieszkanie stwierdził, że najbliższy sklep to chyba na Słowacji. Hmm...



Wybraliśmy jednak kierunek w głąb Polski. Cywilizacja jednak szybko się skończyła, jechaliśmy mało ruchliwą drogą, na której, jak widać na znaku, mogą się przytrafiać różne niespodzianki... ;)



Kolejną naszą bazą noclegową okazało się pole namiotowe Stasiana. Wszystko ładnie przygotowane, z tym, że ani żywej duszy. W sumie, sami tego chcieliśmy.





Na noc Wojtek opowiedział mi jeszcze historię o tym, jak to misiek wpadł ostatnio dwóm Czechom do namiotu w Dolinie Raczkowej... Umiał mnie chłopak pocieszyć :D

Noc jednak przeżyliśmy, rano zawinęliśmy manatki i ruszyliśmy w stronę Krosna.

Po drodze za namową Bartka zajrzeliśmy do Bóbrki, odwiedzić Muzeum Przemysłu Naftowego. Bardzo ciekawe miejsce :)



W Krośnie spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem, czyli Bartkiem, który oprowadził nas po zamku Kamieniec i w skałki o dźwięcznej nazwie Prządki.




W Beskid Niski na pewno wrócimy jeszcze niejeden raz, zauroczyły nas tamte okolice. Zastanawiam się, jak to możliwe, że trafiliśmy tam dopiero teraz? Czemu nikt nam nie powiedział, że tam jest tak fajnie? :)

5 komentarzy:

  1. Jestem zaskoczona, że budują na nowo Kamieniec :) A na tych skałkach mam gdzieś zdjęcie, ale kiedy to było... jakieś ponad 20 lat temu. I skansen w Bóbrce też pozytywnie wspominam. W czasie wypadu w Biesy pojechaliśmy jeszcze do Dukli, gdzie jest samotnia św. Jana... Ale wspomnienia poruszyliście :) A BN jest przepiękny, choć znam go jedynie ze zdjęć innych. Samej byłoby mi tam trudno przemieszczać się między wyludnionymi wioskami. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma nic lepszego do wyciszenia się od zgiełku niż Beskid Niski. Moja żona pochodzi z tych okolic więc od 20 lat penetruję różne zakątki. Nie tak dawno szedłem zielonym szlakiem z Krynicy do Wysowej i przez 6h wędrówki spotkałem na szlaku aż 3 osoby :). Nie do pomyślenia w Tatrach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno się nie zgodzić. Luźno, pięknie przyrodniczo, da się odpocząć.
      Choć czy nie do pomyślenia w Tatrach? W dwóch ostatnich wycieczkach spotkałem 2 osoby. Spotkałem to też za dużo powiedziane. Może trzeba uściślić: nie do pomyślenia na tatrzańskich szlakach:-)
      Pozdrawiam i udanego wędrowania po Beskidzie Niskim i podobnych!

      Usuń
    2. Wiele lat wędrowałem po Tatrach i zgodzę się, że da się znaleźć nieuczęszczane miejsca zwłaszcza po słowackiej stronie ale w BN gdziekolwiek byś nie poszedł to raczej tłumów nie spotkasz. Pozdrówka i do zobaczenia na szlaku :)

      Usuń
    3. Nawet zastanawialiśmy się nad wyjazdem w Beskid Niski na ten weekend, ale decyzję o przełożeniu tego planu na inny weekend pomogła podjąć prognoza pogody oraz... no te dwa ostatnie mecze. Bez wątpienia jeszcze ten zakątek odwiedzimy:-)

      Usuń