poniedziałek, 13 grudnia 2010

Śnieżne podboje

Trasa:
Szczyrk->Skrzyczne->Małe Skrzyczne->Hala Skrzyczeńska->Suche->Solisko



Oj taak. Uśmiechu na mojej twarzy nie było konca, kiedy to jakiś czas temu spadł śnieg! Pierwsza myśl dotyczyła oczywiście nart, nie wiedziałam natomiast, że tak szybko spróbuję korzystać z tej urokliwej pory roku w inny sposób... ;)

A więc, w ostatni weekend w naszych głowach zrodził się pomysł, aby w końcu wybrać się w te góry, a skoro już spadł śnieg... To nic :) Jako cel naszej wycieczki nie wybraliśmy niczego odkrywczego, lecz po prostu - Skrzyczne. Co w rezultacie, okazało się wyborem wręcz genialnym :)

Pobudka 5.30, egipskie ciemności. Z trudem odkleiłam oczy, ale fakt faktem - nie sposób narzekać, kiedy w perspektywie ma się piękny dzień, a poza tym... Przecież sami się tam pchaliśmy :)

Pozdróż do Szczyrku z zamkniętymi oczyma minęła niestety bardzo szybko - a autobus był taki ciepły! Rzeczywistość niestety była bardziej brutalna, a czas gonił. Więc w drogę!






Jesteśmy na miejscu. Chłód nas dobudza i ładnie prezentują się "budzące się" również szczyty, oświetlone porannym, różowawym światłem :)


Wtaczamy się na zielony szlak.




Zmagamy się z zimnem i pierwsze 'ale fajnie' tego dnia - zostawiamy mgłę w dole :)




Brr, zimno!








I widać cel!





Farba na włosach pod wpływem niskiej temperatury powietrza odmówiła posłuszeństwa i... uciekła! Musiałam pobyć trochę siwa :)

I czas odbijać w lewo, w las.




Idzie się super, robi się ciepło, humor zaczyna dopisywać coraz bardziej :)




Fajnie podświetlone drzewa, które niestety mogłam uchwycić tylko w ten sposób :( Ale myślę, że i tak je widać ;)




Idzie się super, śnieżek zmrożony :)
















Usko Hillary'ego xP




Wyłaniają się pierwsze widoczki ;)




Jaworzynka.



Beskid Węgierski.



Promienie słoneczne coraz bliżej ;)



I w końcu się przebija :)




Pierwszy, niewinny widok :) Zapowiedź tego, co będzie widoczne za chwilę...










Woow nie wystarcza do opisania tego, co widać... :)















I przez okulary :)








A oto, co mam na nosie to spuścizna po braciszku :)












Sezon narciarski dopiero się zaczyna - jak widać, trwają w związku z tym całkiem poważne prace :)












A mrozik czymie :)




Kolejna widokowa część trasy, która za parę lat już nią niestety nie będzie :)













Pięknie widoczne Tatry. Dlaczego ich widok w Beskidach zawsze cieszy najbardziej? ;)







I prawie na miejscu :)









Przy takiej pogodzie wszystko jest fajne! Nawet zwykły znak :)








No i na miejscu :) Dookoła sami narciarze, oczywiście.














Czas iść dalej Tym razem decyzja pada na to, aby wybrać się na Małe Skrzyczne bardzo ładnym szlakiem, który jednocześnie w zimie jest trasą narciarską - w moim mniemaniu, bardziej biegową :)




















Kolejne piękne widoki. Tym razem - słowacka Mała Fatra! Dość łatwo rozpoznawalna ze względu na charakterystyczny kształt Wielkiego Rozsutca :)




Babia Góra nabiera fajnego kształtu :)








Słońce przygrzewa... Dość porządnie ;))











Chatka! Dobra opcja, żeby trochę się pożywić i posiedzieć w cieniu ;)




Warto się czasami odwrócić :)




I w chatce.




Babia :)




Małe Skrzyczne i pada decyzja, żeby schodzić w dół trasami narciarskimi :)







Bardzo dobrze widoczne Juliany (na górze) i Golgota (nieco niżej), dość solidnie naśnieżana :) Narty już przygotowane ^^






Pozycja snowboardowa - złooo! ;))


Uciekamy przed armatkami śnieżnymi, łapiemy ostatnie promyki słońca i niestety, trzeba marznąć niecałą godzinkę na przystanku :)
I koniec wycieczki :) A gdzie następnym razem? Pilsko? ;)