Trasa:
Szczyrk->Skrzyczne->Małe Skrzyczne->Hala Skrzyczeńska->Suche->Solisko
Oj taak. Uśmiechu na mojej twarzy nie było konca, kiedy to jakiś czas temu spadł śnieg! Pierwsza myśl dotyczyła oczywiście nart, nie wiedziałam natomiast, że tak szybko spróbuję korzystać z tej urokliwej pory roku w inny sposób... ;)
A więc, w ostatni weekend w naszych głowach zrodził się pomysł, aby w końcu wybrać się w te góry, a skoro już spadł śnieg... To nic :) Jako cel naszej wycieczki nie wybraliśmy niczego odkrywczego, lecz po prostu - Skrzyczne. Co w rezultacie, okazało się wyborem wręcz genialnym :)
Pobudka 5.30, egipskie ciemności. Z trudem odkleiłam oczy, ale fakt faktem - nie sposób narzekać, kiedy w perspektywie ma się piękny dzień, a poza tym... Przecież sami się tam pchaliśmy :)
Pozdróż do Szczyrku z zamkniętymi oczyma minęła niestety bardzo szybko - a autobus był taki ciepły! Rzeczywistość niestety była bardziej brutalna, a czas gonił. Więc w drogę!
Jesteśmy na miejscu. Chłód nas dobudza i ładnie prezentują się "budzące się" również szczyty, oświetlone porannym, różowawym światłem :)
Wtaczamy się na zielony szlak.
Zmagamy się z zimnem i pierwsze 'ale fajnie' tego dnia - zostawiamy mgłę w dole :)
Brr, zimno!
I widać cel!
Farba na włosach pod wpływem niskiej temperatury powietrza odmówiła posłuszeństwa i... uciekła! Musiałam pobyć trochę siwa :)
I czas odbijać w lewo, w las.
Idzie się super, robi się ciepło, humor zaczyna dopisywać coraz bardziej :)
Fajnie podświetlone drzewa, które niestety mogłam uchwycić tylko w ten sposób :( Ale myślę, że i tak je widać ;)
Idzie się super, śnieżek zmrożony :)
Usko Hillary'ego xP
Wyłaniają się pierwsze widoczki ;)
Jaworzynka.
Beskid Węgierski.
Promienie słoneczne coraz bliżej ;)
I w końcu się przebija :)
Pierwszy, niewinny widok :) Zapowiedź tego, co będzie widoczne za chwilę...
Woow nie wystarcza do opisania tego, co widać... :)
I przez okulary :)
A oto, co mam na nosie to spuścizna po braciszku :)
Sezon narciarski dopiero się zaczyna - jak widać, trwają w związku z tym całkiem poważne prace :)
A mrozik czymie :)
Kolejna widokowa część trasy, która za parę lat już nią niestety nie będzie :)
Pięknie widoczne Tatry. Dlaczego ich widok w Beskidach zawsze cieszy najbardziej? ;)
I prawie na miejscu :)
Przy takiej pogodzie wszystko jest fajne! Nawet zwykły znak :)
No i na miejscu :) Dookoła sami narciarze, oczywiście.
Czas iść dalej Tym razem decyzja pada na to, aby wybrać się na Małe Skrzyczne bardzo ładnym szlakiem, który jednocześnie w zimie jest trasą narciarską - w moim mniemaniu, bardziej biegową :)
Kolejne piękne widoki. Tym razem - słowacka Mała Fatra! Dość łatwo rozpoznawalna ze względu na charakterystyczny kształt Wielkiego Rozsutca :)
Babia Góra nabiera fajnego kształtu :)
Słońce przygrzewa... Dość porządnie ;))
Chatka! Dobra opcja, żeby trochę się pożywić i posiedzieć w cieniu ;)
Warto się czasami odwrócić :)
I w chatce.
Babia :)
Małe Skrzyczne i pada decyzja, żeby schodzić w dół trasami narciarskimi :)
Bardzo dobrze widoczne Juliany (na górze) i Golgota (nieco niżej), dość solidnie naśnieżana :) Narty już przygotowane ^^
Pozycja snowboardowa - złooo! ;))
Uciekamy przed armatkami śnieżnymi, łapiemy ostatnie promyki słońca i niestety, trzeba marznąć niecałą godzinkę na przystanku :)
I koniec wycieczki :) A gdzie następnym razem? Pilsko? ;)