Olszówka Górna->Szyndzielnia->Klimczok->Szyndzielnia->Olszówka Górna
Nie wiem który raz biorę się za napisanie tej notki. Ile to Koszutkowych wieczorów wspominałam, że właśnie w tym momencie, chciałabym znaleźć się w górach. Wspominam więc raz jeszcze i z chęcią powracam do ostatniej wyprawy górskej, którą możliwe, że odbyłam w tym roku ( aczkolwiek bardzo bym tego nie chciała ;)) ). Wyprawa była bardziej sprawą rekreacyjną - a mianowicie celem był Klimczok.
Dużo gadania nie będzie. Jesień, ładne światełko, ładne kolorki - lepiej podziwiać, nie trzeba nadrabiać tekstem ;)

Mglisty poranek w mieście.


W dole 'sztucznie oświetlany' stok narciarski. Aż mam ochotę się kiedyś wybrać i zmierzyć czas zjazdu ;)
Dębowiec. Dla wielu spacerowiczów tamtejszego dnia najwyższy cel, jaki mieli w zamiarach. Łyk herbatki, małą kanapeczkę i czas wyruszać dalej.
Co to za obrzydliwy smog? Dobrze, że Bielsko jest ładne. Wracając na ulicę 3-go maja już nikt nie będzie pamiętał, co widział z Dębowca. No chyba, że wcześniej uwiecznił to na zdjęciu ;)




Kolorki, ach! Z nutą mojej sztucznej ingerencji. No co?! W końcu to moje zdjęcie! ;

Ja-szczęśliwość z jak-zwykle-dziwacznie-zawiązaną chustką górską.







Motyw liścia wśród górskich wędrowców.


Stonka na Szyndzielni :)

I na Klimczok.




Troszkę tłoczno :)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz