Jakiś czas temu miałam przyjemność zawędrować w końcu do Czech. Dlatego w końcu, bo od kiedy zaczęłam studiować język czeski najczęściej używam go w rozmowie... ze Słowakami :) Wychodzi to bardzo dobrze, ale wypadało w końcu odwiedzić drugich południowych sąsiadów. Natchnęła mnie do tego praca licencjacka. Niestety wyszło jak wyszło i nie udało się zdobyć potrzebnych materiałów... Ale wycieczka się całkiem udała :)
Czas więc na parę zdjęć...
Tutaj jeszcze przejście graniczne na Olzie - czyli most przyjaźni polsko-czeskiej oddzielający Cieszyn od Českého Těšína. Co jak co, ale po polskiej stronie jest duużo ładniej :)
Zdjęć z Cieszynów jednak nie mam. Nie tym razem - spieszyło nam się szczerze na pociąg do Ostravy. Wszystko dlatego, że Hemli-leń oczywiście wybrał późniejszy pociąg z Czechowic... eeech :P
I tutaj już Ostrava. Dojście pieszo z dworca do centrum miasta nie było zbyt dobrym pomysłem. Na tej trasie dojść dobrze kursują małe, ostrawskie tramwaje... A okolice, które mijałyśmy nie były zbyt przyjazne. Ostrava aż roi się od romów! Wydaje się, jakby było ich tam więcej, niż Czechów. Strach tam chodzić w dzień...
Rudy łeb zwiedza świat :)
Ostrava. Tu jest klimacik :) Psują go niestety trochę wszechobecne kable rozciągnięte na ulicach. Po Ostravie bowiem jeżdżą trolejbusy. Ciekawe połączenie - trolejbusy + tramwaje :)
Przysmak prosto z Katowic...? Nie! W Katowicach nikt nie słyszał o żadnych rurkach, którymi Czesi się zajadają. Ale w sumie to coś w deseń naszych ruskich pierogów, czy tam placka po węgiersku... :)
Moje skrzywienie nie opuszcza mnie nawet w Czechach - prawdziwe piwo musi być CIEMNE! Stout ponad wszystko. A Kozel jest super :)
Rynek w Ostrave.
I Ostravski akcent - szyb w centrum miasta. To akurat łączy to miasto z Katowicami :) Oba są troszkę paskudne i kopalniane :P
I powrót do domku Elephantem - nasze koleje nie umywają się do tych czeskich. Nie dość, że mają tanio, to jeszcze pociągi tabor nowoczesny... I da się?? :)
Ładne te ulice z szacownymi kamienicami i przyjemny rynek. Nigdy nie byłem w centrum tego miasta, ale sądząc po zdjęciach jest bardziej zabytkowe niż nasze Katowice.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przede wszystkim - Ostrava ma rynek! :) A Katowice... Tylko przystanek o tej nazwie. Ogólnie sporo się różnią, oczywiście na plus dla Ostravy, u naszych południowych sąsiadów jakoś przyjemniej. A to i to górnicze miasto :)
UsuńNigdy nie polubię Czechów :D
OdpowiedzUsuńHaha :) Można spotkać i Czechów całkiem sympatycznych, ale i tak np. Słowacy są duużo fajniejsi :)
UsuńWielkopopowickie piwo pijał Szwejk. Ciemne, "bo w Wiedniu też mają dzisiaj żałobę".
OdpowiedzUsuńSzwejk po prostu wiedział, co dobre :)
UsuńO Cerny Kozel - moje paliwo podczas pobytu w Słowacji :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na wycieczkę. :) Nawet nie wiedziałem, że Ostrawa tak ładnie się prezentuje. :)
OdpowiedzUsuńkozla można zamówić na http://czecholand.pl/ podobno będzie również czarny,który jest naprawde super ;)
OdpowiedzUsuńDla wielbicieli ciemnego piwa czarny to perełka wśród piw :)
UsuńDziękuję za informację :) Z racji, że do granicy mam dość blisko, w razie czego mogę sobie po takie piwko w razie czego wyskoczyć :)
Piękne i zadbane miasto. Zachwycająca architektura :) Nigdy nie byłam w Czechach, ani nawet w okolicach Cieszyna ;(
OdpowiedzUsuńOstrava zadbana jest niestety tylko w części, ale rynek naprawdę wygląda reprezentacyjnie. Do odwiedzenia Cieszyna (polskiego!) zachęcam, naprawdę urocze miasto :)
Usuń