|
Hemli:
Myślę, że Księga Tatr z powodzeniem może konkurować z W stronę Pysznej o miano mojej ulubionej książki tatrzańskiej. Powieść przenosi nas w świat XIX-wiecznego Zakopanego, biednej wsi, która za kilkadziesiąt lat ma się rozwinąć w "zimową stolicę Polski". Książka bardzo wciąga - napisana jest w taki sposób, że jesteśmy sobie w stanie dokładnie wyobrazić jak wyglądał Klimek Bachleda, jak na gęślikach grał Sabała... A swoją drogą, myślę, że Księga Tatr pozwala trochę lepiej zrozumieć góralską naturę.
Warto zwrócić uwagę na język - wypowiedzi górali pisane są gwarą podhalańską, która myślę, że dla części czytelników może być niezrozumiała (mi bardzo pomogła znajomość czeskiego/słowackiego). Aczkolwiek uważam, że to ogromny plus tej pozycji :)
Jedynym minusem, który sprawił, że musiałam na chwilę od książki odpocząć były długie opisy agonii/pogrzebów Chałubińskiego i Sabały.
Ale ogólnie rzecz biorąc, bardzo książkę polecam.
Wojtuś:
Księga Tatr wprowadziła mnie w klimat pozwalający niemal dotknąć Tatr i Zakopanego w czasach, zanim stanęła pośród nich stopa turysty. Niezwykle barwnie (choć trochę fikcyjnie) przedstawia znane postaci ujawniające Zakopane światu w czasie sprzed Wiosny Ludów po kraniec XIX wieku.
Pośród "nieprzewodnikowej" literatury tatrzańskiej, jest to najwspanialsza książka, jaką przeczytałem.
Leży u mnie na półce od zeszłego dnia kobiet i... chyba za Twoją namową wezmę się za to! :)
OdpowiedzUsuń