Szczyrk->Skrzyczne->Małe Skrzyczne->Hala Skrzyczeńska->Czyrna->Szczyrk
Wczoraj było Skrzyczne. Tak, znowu! Skrzyczne - Małe Skrzyczne dokładnie. Z drobnym przestępstwem - celowo zgubiliśmy szlak.
Niestety do podchodzenia wybraliśmy szlak niebieski. Zdradziłam mój niejednokrotnie uczęszczany zielony i... Tak, żałuję!
O ile do schodzenia jest dobry i dość szybki, wychodzenie nim nie dostarcza super przyjemności. Nie licząc oczywiście przepysznych Ostrężyn... ;) Olałam wiadomości z wp i postanowiłam się nimi zajadać... Jak widać, jeszcze żyję ;)
Po 'jakimśtam' czasie doszliśmy do połączenia szlaku zielonego z niebieskim. A co to oznacza? Widoczki!
Nie-wiem-ile-razy obfocony widok na Magurkę itepe i drogę do Żywca.
Widok na Babią Górę. Musiałam się trochę nastarać, żeby ją "uwidocznić" na tym zdjęciu.
"O, jaki śliczny muchomorek!" Nawet wygląda smakowicie, nieprawdaż? Podobno jak się takiego skonsumuje, to nie kopie się w kalendarz... Ktoś wpada na jajecznicę z grzybami? ;)
Lasek. Dość mocno przerzedzony.
Z racji, że szczyt Skrzycznego nie jest miejscem, w którym wyciągam aparat, pożywiłam się pyszną zupką pomidorową i zdążyłam popodziwiać nieco galerię zdjęc wewnątrz schroniska - jeżeli kiedykolwiek tam będziecie, przyjrzyjcie się zdjęciom przedstawiającym poprzednie schroniska na Skrzycznem - koszmar !
Ruszyliśmy dalej.
Wychodzimy z lasu i zaczynają się chyba najlepsze widoki tej wyprawy.
Po minięciu drewnianej chatki-schronu zobaczyliśmy znajomą zardzewiałą wieżyczkę - Małe Skrzyczne. Tam zapadła nasza decyzja, żeby brzydko mówiąc tym razem "olać" Malinowską Skałę i udać się z powrotem do Szczyrku trasami, które dość dobrze znamy - stokami narciarskimi. Do tego, dość ciekawie było zobaczyć jak to wszystko wygląda w lecie ;)
Trasa Małe Skrzyczne - Hala Pośrednia. Zarówno w lecie, jak i w zimie widokowa ;)
Chyba jedno z moich ulubionych zdjęć z wczorajszego wypadu :)
Drewienko. Co dziwne, schodząc niżej i dochodząc do domostw widzieliśmy, jak mieszkańcy przywłaszczają sobie dość sporą porcję drewna - niemalże każdy miał widoczny zapas drewna na zimę pod domem ;)
Ha ha ha! :D Niestety, ruszyłam zdjęcie, ale mimo wszystko jest ono widoczne - widać, jakie skarby można znaleźć na stoku w lecie - ten pochodzi chyba z lat 60 i zamieszkał w kieszeni brata ;)
Trzeba przyznać, że w zimie to wygląda lepiej ;) Nie licząc oczywiście tamtego obrzydliwego, komunistycznego budynku. On zawsze jest paskudny ;)
W dalszym ciągu trasy narciarskie... Na jednej musieliśmy omijać zwalone drzewo. Nie zdziwiłabym się, gdybym w zimie musiała się pod nim schylać ;P
Ostatnie słońce tego dnia i zejście do ośrodka narciarskiego 'Czyrna'. Pustego i potwornie zarośniętego.
Proszę Państwa, czy ja mam zwidy? Dlatego tych armatek stało tam 17?!! Czyżby stał się cud i.... Nie. Armatki nie były nowe. Zdradziła je rdza. A może chociaż używane?
Miejmy nadzieję, że GAT zamierza zrobić narciarzom niespodziankę. Chociaż... ja tam w to nie wierzę ;)
Na dzisiaj tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz