Trasa:
Kamenna Chata pod Chopokom -> Chopok -> Dereše -> Sedlo Polany -> Polana -> Kotliska -> Chabenec -> Útulňa pod Chabencom (Ďurková) -> Chabenec -> Útulňa pod Chabencom
Trzeci dzień. Wstaje leniwie... Jednak część śmiałków postanawia bladym świtem zdobyć szczyt Chopoku z nadzieją na piękny wschód słońca. Ja uruchamiam chyba swoją kobieca intuicję (albo lenistwo?) i śpię sobie smacznie dalej. Podejmuję świetną decyzję, bowiem ze wschodu słońca nici... :)
A ten wstał i po co mu to było? :)
Jak się zbieramy, pogoda przypomina wczorajszą. Nieco zrezygnowani wychodzimy przed schronisko... A tu cud! Słońce! Rzucamy plecakami i biegniemy czym prędzej z powrotem na Chopok.
To jest dopiero festiwal. Trzaskają tylko migawki.
I ponownie Dumbier.
I są Tatry! Spod chmur wynurza nam się Krywań i Gerlach.
I ja :)
Pomiędzy chmurami widzimy, co nas jeszcze dzisiaj czeka.
Jest niebiańsko :)
Czas jednak w drogę. Niestety, słońcem nie cieszymy się zbyt długo, na Dereszach bowiem znowu dopadają nas gęste mgły... I po widoczkach :)
Mijamy szczyty, właściwie to niewzruszenie...
Aż na pewnej przełęczy rozłączamy się z częścią ekipy. W okrojonym składzie idziemy dalej.
Urządzamy sobie mały biwak, który można nazwać "Pod kamzikiem" :) Kozica siedzi sobie wyżej na skale i ze stoickim spokojem się nam przygląda. Może liczy na jakiś smaczny kąsek? :)
Po jakimś czasie jednak chmury robią się dla nas łaskawe i uchylają rąbek tajemnicy...
Po chwili widzimy już prawie wszystko. Piękne te Niżne Tatry...
Pojawia się nawet słońce :)
By za chwile ukryć się za chmurą :)
Pokonujemy dość solidne podejście na Chabenec. Od razu zapamiętuję ten szczyt :)
W objęciach chmur :)
Podoba mi się to miejsce :)
Docieramy w końcu do miejsca, w którym mieliśmy być już wczoraj - Utulnia pod Chabencom. Ma słodką nazwę :)
Wychodek z widokiem :)
Utulnia to bardzo fajne miejsce. Oczywiście pierwszy raz widzę coś takiego w górach.
Postanawiamy jednak zakończyć ten dzień ładnym akcentem - a mianowicie zachodem słońca z Chabenca.
Wychodzimy deczko późno.
Można jednak swobodnie nacieszyć się widokami... :)
Które są cudne :)
Hemli w swoim świecie :)
A z Chopoka widzielibyśmy figę z makiem :)
Trzeba jeszcze trochę podtrzymać słońce, bo jednak fajnie grzeje :)
Piękne kolorki.
Myślę, że tutaj słowa są zbędne... :)
I tak oto kończy się ten niezwykły dzień.
Po zachodzie słońca robi się powtornie zimno. Gonimy więc do utulni, a tam, przy świeczkach żłopiemy jakieś słowackie piwo. W środku jest mało miejsca, ale klimacik jest świetny :) Myśl o tym, że jutro trzeba wracać w doliny wydaje się tak odległa... Jutro przecież jeszcze przed nami jeszcze trochę do przejścia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz