środa, 29 czerwca 2011

Nowe góry

Trasa:
Čertovica->Kumšlove Sedlo->Chata Gen. Štefanika->Krupove sedlo->Ďumbier->Chata Gen. Štefanika



(uprzedzam, że ta relacja pisana jest ze stanem wiedzy na temat tych gór, jaki posiadałam wtedy i prezentuję tutaj subiektywne doznania, które towarzyszyły mi w ich poznawaniu :) )


Górski Świat. Pierwsze moje górskie forum, na które trafiłam... I do tej pory jedyne :)
Po paru miesiącach pisania powstał pomysł, żeby poznać ludzi, z którymi codziennie poniekąd się rozmawia na żywo. I to jeszcze gdzie! W Niżnych Tatrach. Górach, które pamiętam jak przez mgłę z rodzinnych wycieczek przez Liptów i jednego wyjazdu narciarskiego na Chopok. Byłam wtedy za mała, żeby docenić w pełni ich piękno :)

Droga do przebycia jest dłuższa niż zwykle. Ale na szczęście mieszkam blisko granicy i do południowych sąsiadów nie jest tak daleko... A poza tym ja tak bardzo lubię Słowację i ich mieszkańców! :)

Pierwsi forumowicze dosiadają się w Żywcu. Jedziemy więc do Liptowskiego Mikulasza. Jednego z najpiękniej położonych miast, jakie było mi dane widzieć.



Po drodze widoki są przepiękne. Żebym tylko wiedziała, co ja widzę... :)



W Liptowskim Mikulaszu czas zapoznać się z całą ekipą. Wsiadamy do autobusu i czas jechać w górę, w nieznane... Właściwie to nie mam pojęcia, gdzie jadę :) Na tyle zdałam się na forumowiczów, że nie mam ze sobą nawet mapy, a trasę, którą mamy przebyć znam... Mniej więcej... raczej mniej :)

Autobus się zatrzymuje. Wysiadamy tak jakby na jakiejś przełęczy... Czertowica. Skoro to Biba GŚ, na co jestem przygotowana, pierwsze kroki kierujemy do hospody. No tak :)



Strzelamy sobie po kuflu słowackiego piwa. To takie, które zwieńczone jest ogromną ilością piaaany...




Za chwilkę wygląda to tak. Nieco bardziej weseli wędrujemy w górę.

Dla mnie nie jest to jednak dobry pomysł :) Pomijając fakt, że jestem chudzinką, z racji małego doświadczenia w pakowaniu się na takie wycieczki mój plecak był baardzo ciężki i pełen niepotrzebnych rzeczy. Po chwili w porównaniu do innych forumowiczów byłam mocno na tyłach :) Ale każdy kiedyś musi zaczynać, no nie?

Za to otaczający mnie świat był piękny, taki nieodkryty, nieznany i niesamowicie fascynujący. Z resztą, co ja będę gadać... Wystarczy popatrzeć!








I tam, w jakichś dziwnych chmurach nasz dzisiejszy cel - Dumber, czyli najwyższy szczyt Niżnych Tatr.




Tylko czy zapowiada burza nie popsuje nam wcześniej planów? :)



Ale jak widać forumowicze nadal są daleko... ;)



A dookoła tak pięknie!




Jeszcze niecałe 2 godzinki :)






Jak widać na twarzy autorki uśmiech gości non-stop :) Odkrywam nowe góry, czyż może być coś lepszego? :)



Ciemne chmury troszkę niepokoją.



Przełęcz. Czas na odpoczynek i ulga dla pleców - czas zrzucić ten paskudny plecak.



Dumbier.



Odjechane zdjęcie :) Maciek z tej perspektywy już widzi schronisko.



I oto ona! Chata Generała Štefanika. Postać tego Pana znam nieco ze szkoły, z historii Słowian. Chata robi na mnie niesamowite wrażenie, samo jej położenie, wygląd... I może to, że nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu. Jestem zauroczona :)




Rozglądam się poza tym na lewo i na prawo. Totalnie nie znam tych miejsc i najbardziej mi się w tym podoba, że tyle ich jest do odkrycia... :)

Zrzucamy w schronisku plecaki i lecimy zdobywa Dumbier, na lekko.



Oświecenie :)







Wyżej robi się nieco pochmurno.



A wiatr układa włosy :)



Poznaję drugą naturę Dumbiera. Od południa łagodny, od północy zaś ciemne zaś krzesanice... :)




Przy tej aurze naprawdę robią wrażenie :)







Po Dumbierze wesoło skaczą kozice. Trochę się ich boję, bowiem spotkanie takiego zwierzęcia na szlaku to dla mnie nowość... Tym bardziej, jak zagradza mi drogę i stoi zaledwie parę metrów przede mną :) Szybko przekonuję się, że są niegroźne.




I tadaaam! Hemli zdobywa swój pierwszy dwutysięcznik w życiu. Zapamiętam go na dłuugo, pomimo, że nic z niego nie widziałam :)





Przy schodzeniu widoki rodem z Mordoru.

Powoli zapada zmrok. I oto niesamowite zjawisko. Niebo w TYCH kolorach! Są oryginalne, nie zostały przebione...







W schronisku toczą się forumowe rozmowy.
Podekscytowana z całą masą obrazów w głowie zasypiam dość szybko. Jutro czeka nas w końcu sporo dreptania i jeszcze nie wiem, że rzeczywistość okaże się inna :)