czwartek, 27 grudnia 2012
Po końcu świata
TRASA:
Bystra -> Magura -> Przełęcz Kowiorek -> Przełęcz Kołowrót -> Bystra
Miał być koniec świata i co? Jajco... I całe szczęście!
Gdyby był, nie przeżyłabym najpiękniejszych świąt w moim życiu :)... i nie zobaczyłabym wschodu słońca na Magurze!
To była dość szybka decyzja. Wpadł pomysł, został przedstawiony i zaakceptowany. Nie wyśpimy się. Lecimy oglądać pierwszy wschód słońca na ocalałej ziemi!
Zaczęło się niezbyt urokliwie. Jazda pustymi ulicami Bielska aż do wiochy zwanej Bystrą... Jazda też była bystra.
Hemli-guide jak zwykle wszystko pokręciła i w rezultacie w ciemnościach błąkaliśmy się po zaułkach tejże miejscowości. Czy ja kiedyś przestanę się tam gubić?! Na szczęście w końcu się znaleźliśmy wyruszyliśmy za czerwonymi znakami.
Światła latarni i domków dość szybko przestało nam służyć. Pozostało założyć czołówkę i iść do przodu w ciemny i oszroniony las. Mróz wesoło pobłyskiwał w świetle latarki. Przynajmniej nie było widać żadnych zwierzęcych oczu :)
Oczywiście na szlaku nie spotkaliśmy ani pół człowieka i dzięki Bogu też żadnej żywej duszy. Dreptaliśmy tylko po śladach zwierzątek, których było na szlaku o wiele więcej niż śladów ludzi :)
Chwilę później pojawiła się chmura. Na tyle gęsta, że uprzykrzała nieco marsz formując ze światła mojej czołówki coś w deseń małej chmurki deszczowej.
Zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby Magura nie będzie dzisiaj zbyt niskim celem, żeby się z tych chmurek wydostać. Dookoła zaczęło jakby powoli się rozjaśniać. Zbliżaliśmy się powoli do rozejścia szlaków, z którego strasznie liczyłam na widoki. Będzie, czy nie będzie, będzie, czy nie będzie...
Tempo mieliśmy zaskakująco dobre. Marsz ciemnym lasem nie sprzyja postojom :)
I oto! Po lewej stronie chmurzysko zaczęło jakby jaśnieć, nabierać znajomych barw. Podświadomie przyspieszyliśmy. Czyżby....?
Tak! Żegnajcie chmury!
Witajcie widoki! I zaczął się festiwal pstrykania dla głodnego fotografa, jakim byłam ja ;)
Tam mogliśmy być. W sumie to dla samego widoku Skrzycznego z Magury cieszę się, że jednak zdecydowaliśmy inaczej :)
Przepiękne kolory zimowego wschodu słońca :)
Wojtuś szuka Igły w Durnym :)
A tamta mała wyspa? Czupel, o. Amatorzy wschodu słońca z najwyższego szczytu Beskidu Małego też w ten dzień mieli używanie ;)
Sprawdzone sposoby na ogrzanie się :)
Zimnoo!
I jeest! Sprawca całego zamieszania podpala nam Bradavicę :)
Trochę słońca i tyyle radości :)
Prawie jak nad morzem :)
Hm?
:*
I na co najładniejszy widok? Na naszą ulubioną górkę :)
I dla odmiany rzut na drugą stronę, czyli Szyndzielnię i dzięki Bogu schowane pod chmurami miasta GOP. Tyle mogły zrobić dla publiki :)
Po dość solidnej sesji zdjęciowej zachodzimy do schroniska. Jesteśmy pierwszymi gośćmi, co w sumie nie powinno dziwić... I chyba jedynymi w całym schronisku :) Pijemy herbatę i w drogę. Czekają nas dzisiaj jeszcze... zakupy świąteczne :P
Że niby trzeba schodzić w te chmury? :(
Ostatnie radości ze śniegu i słońca... Tego tam na dole nie ma :)
Hokus pokus czary mary...
I bach! Świat znów jest szary. Ale to, co pozostaje w głowach i na karcie pamięci, to nasze :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz