środa, 9 kwietnia 2014

Rohacz Płaczliwy, a wredny!

TRASA:
Schronisko Żarskie -> Razcestie pod Homolkou -> ... -> Żarska Przełęcz -> Rohacz Płaczliwy -> Żarska Przełęcz -> Schronisko Żarskie -> Dolina Żarska -> Wylot Doliny Żarskiej

Dzień drugi. Jeszcze wczoraj wieczorem przy piwku Wojtek odgrażał się, że zerwie nas z łóżek o świcie (a może nawet i przed...). Otwieram oczy - świtu nie widać, za to moi towarzysze śpią w najlepsze :) Korzystam z okazji i delektuję się jeszcze ciepłem łóżeczka - potem już tak miło nie będzie ;)


Po jakimś czasie leniwie wszyscy się podnoszą - za oknem niestety od wczoraj nic się nie zmieniło. No, może poza tym, że przybyło parę centymetrów śniegu. Organizujemy małą burzę mózgów. Co tu robić? Ze szlaku przez Baraniec chyba nici - graniówka przy tak małej widoczności nie byłaby chyba najlepszym pomysłem. W tym czasie zbieram informacje od Czechów, że na Żarską Przełęcz prowadzą tyczki, a przy okazji już czwórka ich kolegów się tam dzisiaj udała. Okazuje się, że jest ona całoroczna - wow! Co za gest ŠL-TANAPu ;)

Alpinka

Wychodzimy raczej późno. Na dzień dobry oczywiście ciągle sypiący śnieg i mrozik. Po przekroczeniu paru metrów okazuje się jednak, że musi być sporo cieplej niż wczoraj - szybko pozbywamy się kurtek. Takie podwyższenie temperatury połączone z całonocnymi opadami śniegu nie wróży jednak najlepiej.

Schronisko Żarskie

Dookoła nas jest biało-czarno. Nie cierpię takiej zimy. Ożywiamy się nieco, kiedy na zachodzie coś zaczyna się przejaśniać. Jest nadzieja :)


Dolina Żarska zima


Gdzieś w okolicy rozejścia szlaków pod Homolką mija nas grupa 4 ludzi - czyżby to owi Czesi. którzy wczesnym rankiem wybrali się na Żarską, hm? :) Mijamy ich jednak bez słowa, a szkoda, bo można by spytać o warunki na trasie.

Szlak na Żarską Przełęcz zima

Po naszej lewicy pojawia się... nadzieja! Czyżby padający na nas śnieg miał się zamienić w promienie słońca? Zobaczymy...

Po chwili nadzieja jednak znika, a my pogrążamy się we wszechobecnej bieli. Wchodzimy w kotlinkę pod Żarską Przełęczą, czyli Małe Zawraty.

Podejście na Żarską Przełęcz

Wczorajsza 1-ka lawinowa na pewno jest już nieaktualna, ale najnowszego komunikatu lawinowego nie znamy. Wnioskujemy, że gorzej niż dwójkowo być nie może :)

Zaczynają się tyczki. Wchodzimy powoli w nieco zagrożony lawinami teren. Śniegu generalnie jak na koniec stycznia jest bardzo mało, chociaż przez noc dość trochę dosypało. Zapobiegawczo idziemy w odstępach.

Dolina Żarska

A tymczasem za nami...

Żarska Przełęcz zima

Po jakimś czasie naszym oczom ukazuje się tabliczka na Żarskiej Przełęczy. Hura ;) Szkoda tylko, że nic nie widać! Na przełęczy oczywiście wieje. Do nas teraz należy wybór - czy decydujemy się wleźć na Smreka, czy odbijamy na Rohacz. Obie granie majaczą w bieli i raz na jakiś czas trochę lepiej lub gorzej je widać - na obu widać tyczki.

Widok z Żarskiej Przełęczy zima

W dole coś jakby lepiej. Może uda nam się wyjść ponad chmury?

Nie wiem w sumie co decyduje, że skłaniamy się trochę ku Rohaczowi Płaczliwemu. No to niech będzie... ;) A na Baraniec i Smrek i tak trzeba będzie jeszcze wrócić.

Żarska Przełęcz zima


Na przełęcz dociera też pewien pan - Słowak, skiturowiec, który postanawia na górze się przebrać. Fajnie musimy wyglądać z ponaciąganymi kapturami na głowach w zestawieniu z owym panem, który zdejmuje koszulkę ;) Brrr!




Bartek jak widać nadal mocno wierzy w to, że pogoda się poprawi ;)

Wymieniamy parę słów i w górę. Śniegu na grani jest mało, oczywiście - wieje. Trochę ponad przełęczą zakładamy raki, wyciągamy czekany. Dookoła biało, idziemy w górę, w nicość - oczywiście cały czas mając nadzieję, że przemieni się ona w "cość" ;)

Żarska Przełęcz zima

Żarska Przełęcz.

Szum wiatru przerywają tylko rytmiczne, charakterystyczne dźwięki: stylisko czekana wchodzi w zmrożony śnieg. Jeden rak. Siedzi. Drugi rak. Siedzi. I tak w kółko. Czasami obracam się tylko żeby sprawdzić, czy jesteśmy w komplecie.

Podejście na Rohacz Płaczliwy zima


Wojtek bierze aparat, który na dzisiaj chyba ma trochę dość i zaczyna zamarzać :) Wydaje się, jakby wokół nas robiło się trochę jaśniej... Czyżby Rohacz Płaczliwy chciał przed nami odsłonić jednak trochę widoczków? ;)

Podejście na Rohacz Płaczliwy zima

W stronę światła? :)

Hmmm... Jednak nie :D Mijamy tyczkę, przy której odchodzi szlak na Rohacz Ostry i chwilę potem jesteśmy na szczycie. Słońce tak jakby chciało przebić się przez chmury... Postanawiamy dać mu szansę i chwilę czekamy. Na szczycie wieje po prostu tragicznie, a co za tym idzie - jest okropnie zimno. Tylko Bartka ta temperatura jakoś nie rusza... Ja i Wojtek skaczemy, tupiemy - Wojtek robi tradycyjnie pompki... :) A chmury nadal są! Widoki z Rohacza co prawda już kiedyś nawet w tym samym składzie podziwialiśmy, z tym, że w lecie... ;)



Te oczy mówią jedno... Zimno! :)

Na Rohaczu Płaczliwym

Aczkolwiek uśmiechnięte zdjęcie na szczycie musi być ;)





Wojtek postanawia uwiecznić to, jak uczesał i umalował mnie wiatr na Rohaczu :)

A tak właśnie wyglądało nasze "czekanie" na widoczki ;):




W końcu postanawiamy dać za wygraną. Schodzimy. Na początku przechodzimy przez wietrzne apogeum - trochę nami szarpie, mi trochę zmraża policzek :) Takie uroki zimy!



Wracamy tą samą drogą. W optymistycznych planach był powrót przez Baraniec - ale niestety, jest już za późno, a poza tym przy obecnej aurze wcale nie byłoby takie pewne, że dojdziemy w jednym kawałku do samochodu ;)

Okazuje się, że w Dolinie Żarskiej zawitało już słońce. A okoliczne szczyty jak zaklęte!

Dolina Żarska

Dolina Żarska

Homolka

Wojtek oczywiście wybiera sobie nadprogramowy szczyt i postanawia zdobyć jakiś mały pagórek przy szlaku. W schronisku okazuje się, że jego trudy nie poszły na marne i że zdobył szczycik, który nazywa się Homolka. Zawsze to jeden obiekt do przodu ;)

Małe Zawraty


Po drodze w końcu damy okazję do działania naszym aparatom - coś tam się odsłania, na coś ładnie przyświeci słońce... Taką zimę lubię ;)

Dolina Żarska zima

Oto i Wojtkowa Homolka.

Dolina Żarska

Baraniec

Stoki Barańca.

Dolina Żarska zima

Razcestie pod Homolkou.

Dolina Żarska

Dolina Żarska zima

Dolina Żarska zima



Schronisko Żarskie, Alpinka

Jest i Żarska Chata :) Obok niej stoi budynek HZSu, tzw. Alpinka.

Za schroniskiem odsłaniają się nam Niżne Tatry. Gdyby było nam dane zobaczyć dzisiaj coś z Rohacza, na pewno byłoby to niezapomniany widok... Ale nie ma co gdybać. Zasnuło się i tyle :)

Niżne Tatry

Żarska Chata

Ostatnie spojrzenie na chatę i schodzimy.



Po drodze robi się pięknie. Szczyty nad Doliną Żarską powoli się odsłaniają, do tego oświetla je popołudniowe słońce. Szkoda, że dopiero teraz, ale - cieszymy się, że w ogóle... :)

Smutna Przełęcz

Smutna Przełęcz.

Dopiero teraz widać ogrom zniszczeń, który wywołała lawina, która zeszła spod Przysłopu do Doliny Żarskiej w 2009 roku. Po powrocie do domu znalazłam na internecie jej zdjęcia Bardziej przypominała lodowiec niż lawinę. Dla zainteresowanych - zdjęcia i bardzo ciekawy artykuł (niestety tylko po słowacku) o wydarzeniach z marca 2009 roku dostępny jest tutaj -> http://hiking.sk/hk/ar/1158/lavina_storocia_v_ziarskej_doline.html

Lawina zeszła przy 4. stopniu zagrożenia lawinowego, na czas którego cała Dolina Żarska została zamknięta, a pracownicy Żarskiego Schroniska ewakuowani. Lawina spadła dokładnie 25 marca 2009 roku. Jeszcze trzy dni wcześniej Dolinę odwiedziło sporo turystów - jak to w niedzielę. Po ewakuacji pozostało tylko wyczekiwanie - kiedy spadnie lawina, jak wielka będzie, jakie zniszczenia przyniesie. 25go około godziny 11:00 kamerka internewowa HZSu przestała działać - był to poniekąd sygnał dla pracowników SL TANAPU, że coś się w Żarskiej Dolinie stało. O skutkach przekonano się parę dni później, kiedy zdecydowano się w końcu odwiedzić dolinę. Okazało się, że główna lawina spowodowała wyzwolenie się innych i w rezultacie dno doliny zamieniło się w jedno wielkie koryto, w którym zbiegały się wszystkie lawiny. Lawina przemknęła zaraz obok schroniska, po prostu cudem je omijając.

Dolina Żarska zniszczenia po lawinie

Szarafiowy Żleb

Szarafiowy Żleb. To owy żleb, z którego zeszła "główna lawina".

Dolina Żarska zniszczenia po lawinie

Dolina Żarska zniszczenia po lawinie

Schronisko Żarskie. Ostało się :)

Dolina Żarska zniszczenia po lawinie

Tor lawiny.


Dla odmiany, wracamy starą ścieżką, która prowadzi trochę ponad asfaltową drogą. Przecinamy owe lawinowe  żleby - teraz, z racji raczej bezśnieżnej tegorocznej zimy - raczej puste.

Dolina Żarska zniszczenia po lawinie

I spojrzenie na wszystko z boku.


Do samochodu docieramy po zmroku. Na parkingu bierzemy się za odśnieżanie karocy - trochę tego śniegu jednak spadło... ;) I w drogę, najpierw przez zaśnieżone słowackie drogi, a potem przez zasolone polskie. Czas na powrót do rzeczywistości, jak zawsze, niechętnie :)

13 komentarzy:

  1. Może i nie było widoków, ale wiele ze zdjęć jest niszczących... Już kiedyś mówiłam, że macie talent do fajnych ujęć :) I tak mi Was szkoda na tym filmiku - boroki czekają, marzną i nic :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - staram się :>
      Ech, zmarzliśmy na górze strasznie! Jak sobie pomyślę, jak miażdżący widok byśmy mieli gdyby te chmury się chociaż na chwilę rozstąpiły to aż mnie skręca :P

      Usuń
    2. No, ta fota z Niżnimi piękna. Szkoda chmur, ale tak też bywa.

      A gdyby chmury się trochę obniżyły, widok mógł by być taki: https://lh4.googleusercontent.com/-3fWyyki0cF4/Us3OtJB66WI/AAAAAAAA1Sg/3pkOuemFRow/s800/P1240233.JPG :-) Ale to następnym razem będziecie mieli :-)

      Usuń
    3. Wy mieliście widoki nadzwyczajne :) Ale pamiętam relację i bezapelacyjnie się Wam należało. Nam za noc spędzoną w ciepłym łóżku schroniskowym najwidoczniej nie :( :P

      Usuń
  2. Filmik wygrywa ;) impreza pełną gębą na szczycie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no a jak! :) Ale podczas ostatniej, letniej wizyty na Rohaczu trochę sobie odbiliśmy, urządzając mały biwak, więc tym razem mogliśmy pomarznąć ;)

      Usuń
  3. Niezwykłe klimaty, mimo braku widoków ze szczytu i tak macie satysfakcję. Rohacz Płaczliwy zimą, to niezłe osiągnięcie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, też nas ten szczycik cieszył, pomimo, że nie dał się sobą nacieszyć w pełni :)

      Usuń
  4. No jasne, pomimo, że nie było leżenia do góry brzuchem na szczycie i podziwiana widoków, i tak wróciliśmy zadowoleni z tego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz doceniam pogodę, którą miałem w Wysokich. Ale wyprawy i tak Wam zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja Tobie też wyprawy zazdroszczę :) No i pogody. Ale każda przygoda dająca satysfakcję i dobre wspomnienia jest fajna :)

      Usuń
  6. Oj dość dawno nie byłem na waszym blogu. Naprawdę świetne zdjęcia w wycieczki, szkoda, że widoki z szczytu nie dopisały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc witamy ponownie :) Niestety, Rohacz spłatał nam wtedy figla. Tak czasem z górami bywa :)

      Usuń