Witamy ponownie!
W ostatnim wpisie przenieśliśmy się w lipcowe Tatry. Tymczasem w Tatrach śnieżnie. W Beskidy też właściwie zawitała już zima. Tak mało pięknej, złotej jesieni mieliśmy w tym roku w górach! Ale czasem bywa i tak. Teraz czekamy już tylko na zimę - niech ta, dla odmiany od lat poprzednich będzie śnieżna :)
Tym razem powracamy wspomnieniami ponownie do pewnego letniego dnia. Jednak nie w Tatry, a nieco bardziej odległe góry - na Lofoty. Odwiedzimy nieznane doliny, nienazwaną przełęcz i inne dziewicze tereny, po których dreptaliśmy na Lofotach. Zapraszamy do czytania relacji Na końcu Lofotów i troszkę na końcu świata.
A skoro dodajemy "co nowego", to jeszcze może parę słów o tym, co tam nowego u nas... ;)
Wczoraj, z okazji Święta Niepodległości wzięliśmy udział w XXV Czechowickim Biegu Niepodległości na 10 kilometrów. Na metę wbiegliśmy z uśmiechem, udało się bowiem wybiegać nowe życiówki :) A impreza była bardzo udana - moje rodzinne miasteczko spisało się na medal, tak jak my z resztą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz