05-06.05.2012
Rejon:
Dolina Kobylańska
Drogi:
- Lotniki: Komin z Grotką (II-),
- Lotniki: Błotny Komin (IV-),
- Lotniki: Prawe Lotniki (V-) - próba,
- Turnia z Krokiem: Komin z Krokiem (III),
- Turnia z Krokiem: Ścianką (VI+) - próba,
- Turnia z Krokiem: nieznana droga (III+),
- Zjazdowa Turnia: nieznana droga (IV),
Czas na wspinaczkę!
... czyli parę zdjęć z majowego wypadu do Doliny Kobylańskiej, kiedy to Hemli i Wojtuś postanowili się nieco powspinać... :)
Jest to nasz pierwszy wspólny wyjazd z liną i całym tym szmelcem.
Zaczęło się od przeglądu sprzętu w domu i w Hemli przypadku przyswojenia paru węzłów... :)
Wojtuś natomiast uczy się zawiązywać linę, podobno lina lubi się plątać.
Wlekącym się jak zwykle pociągiem docieramy do Zabierzowa. Stamtąd dzięki uprzejmości MPK Kraków i farcikowi zaliczamy darmową jazdę do Kobylan :)
Rozkopaną drogą, która jeszcze jakiś czas temu była strumieniem docieramy do dolinki.
Batohy potwornie ciężkie. Jak dobrze, że po płaskim! :)
Żabi Koń. Ładny, chociaż jednak pod względem urody nie umywa się do tatrzańskiego imiennika... :)
My jednak tylko go mijamy i idziemy prawie na koniec dolinki. Sami nie wiemy dokładnie gdzie:-)
Po jakimś czasie zmordowani chodzeniem w upale z kilogramami na plecach znajdujemy nasz pierwszy obszar działania - Lotniki.
Rozkładamy się w cieniu :-)
i... zaznajamiamy z Błotnistym Kominkiem :)
Później próby zjeżdżania na linie.
Na jednej łatwej drodze prowadzę swój pierwszy w życiu wyciąg.
Stresik był, nie ma co:-) Skutki na kolanach;)
Wojciech jeszcze ćwiczy zakładanie stanowiska, zjazd, ale słońce staje się nie do zniesienia.
Zwijamy sprzęt i wracamy w okolice Żabiego Konia. Poszukać miejsca na namiot.
Urocze popołudnie :)
Późniejszym wieczorkiem postanawiamy jeszcze podejść na Turnię z Krokiem.
Po lotnikach dałam radę wejść do połowy - za dużo wrażeń jak na jeden dzień :)
Wojciech jeszcze próbuje powędkować na wprost ścianką, jednak też to dla niego jak na razie za wysokie progi.
Poranek następnego dnia. W nocy obudziły nas śpiewające ptaki - piękny i donośny chór!
Parę widoków.
Kolejnego dnia próbujemy swoich sił na nietrudnych (III+, IV) drogach w grupie Zjazdowej Turni i Turni nad Garażem.
Na koniec jeszcze jedna próba zjazdu na linie.
I próba wspinaczki tą samą drogą.
I tym samym Hemli - Chrzest Bojowy za mną;-)
... na pożegnanie jeszcze "ulubione" piwko i kobylańskie pierożki, na które zapewne wrócimy... już niebawem :)
Jak na pierwszą wspinaczkę nie potrafimy ocenić swoich możliwości. Jednego jesteśmy pewni - musimy dużo poćwiczyć z przygotowywaniem sprzętu, bo na obecną chwilę, nawet założenie uprzęży bywa kłopotliwe:P
Widzę że kochacie góry i skałki jak ja. Cudownie. Niestety wspinać się nie potrafię, a co gorsza, boje się. Ściskam zimowo z Krakowa.
OdpowiedzUsuń