TRASA:
Przełęcz Salmpolska -> Malinów -> ; Malinowska Skała -> Malinów -> Przełęcz Salmopolska
Jak dobrze mieszkać blisko gór! Co prawda obiecałam sobie, że w tym białym gównie zwanym potocznie śniegiem już w tym sezonie chodzić nie będę. Jak widać nie wyszło. Pewnego wolnego, słonecznego dnia zaczęło mnie najzwyczajniej w świecie nosić. Na szczęście nie byłam sama i po chwili siedzieliśmy z Marcinem zapakowani i gotowi w samochodzie :)
Celem miała nam być Malinowska Skała. Idealna górka na szybką wycieczkę :)
Na Białym Krzyży, czyli Przełęczy Salmopolskiej śniegu było na tyle dość, że pomimo niedziałających wyciągów dało się zauważyć paru narciarzy. Podziwiam - ja jakoś już w tym sezonie nie mogę patrzeć na narty i nie przekonuje mnie fakt, że warunki są świetne :) Zima ma się skończyć i już!
Po wyjściu na szlak okazało się, że śniegu jest jeszcze naprawdę dużo i więcej, niż się spodziewaliśmy. Solidny opad na koniec kochanej zimy, a raczej początkiem wiosny sprawił, że biała masa tak szybko całkowicie nie zniknie.
Jedyny suchy odcinek, jaki się nam trafił :) Jak przyjemnie się tą chwilkę szło...
W takim, zapadającym się śniegu najgorzej się idzie po płaskim :) Słonko przygrzewało naprawdę mocno. I do tego przejrzystość powietrza musiała być niezła - mieliśmy widok na Małą Fatrę :)
I tutaj zdjęcie Małej Fatry dla fanów dalekich obserwacji, które pociągają za sobą często konsekwencje pod postacią wątpliwej jakości zdjęć :)
Prawdziwy wiosenny upał :)
Malinów.
I Skrzyczne! :>
O, tamtym grzbietem ostatnio wędrowaliśmy z Wojtusiem :)
I jest Malinowska Skała! Nie wiedzieć czemu wydaje mi się, że za każdym razem, kiedy tam jestem coraz mniej drzew otacza tą charakterystyczną skałkę. Z jednej strony fajnie, że jest widokowo, ale z drugiej strony jednak straszna szkoda.
Fajnie mieć fajnego brata :)
Na szczycie korzystamy z uroków tego pięknego dnia i postanawiamy się nieco poopalać. Skutki tego pomysłu widzę dopiero w domu - moja buźka znowu jest pena piegów :)
I powrót.
I na koniec hale Beskidu Śląskiego. Tak je lubię!
I tyle. Gór musi mi wystarczyć na najbliższe dwa tygodnie... Będzie ciężko, ale cóż zrobić? :)
Świetne zdjęcia, cała seria.
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :)
Usuń