środa, 24 kwietnia 2013

Małe opalanie na skałce

TRASA:
Przełęcz Salmpolska -> Malinów -&gt ; Malinowska Skała -> Malinów -> Przełęcz Salmopolska



Jak dobrze mieszkać blisko gór! Co prawda obiecałam sobie, że w tym białym gównie zwanym potocznie śniegiem już w tym sezonie chodzić nie będę. Jak widać nie wyszło. Pewnego wolnego, słonecznego dnia zaczęło mnie najzwyczajniej w świecie nosić. Na szczęście nie byłam sama i po chwili siedzieliśmy z Marcinem zapakowani i gotowi w samochodzie :)


Celem miała nam być Malinowska Skała. Idealna górka na szybką wycieczkę :)

Na Białym Krzyży, czyli Przełęczy Salmopolskiej śniegu było na tyle dość, że pomimo niedziałających wyciągów dało się zauważyć paru narciarzy. Podziwiam - ja jakoś już w tym sezonie nie mogę patrzeć na narty i nie przekonuje mnie fakt, że warunki są świetne :) Zima ma się skończyć i już!


Szlak na Malinowską Skałę

Po wyjściu na szlak okazało się, że śniegu jest jeszcze naprawdę dużo i więcej, niż się spodziewaliśmy. Solidny opad na koniec kochanej zimy, a raczej początkiem wiosny sprawił, że biała masa tak szybko całkowicie nie zniknie.


Malinów

Jedyny suchy odcinek, jaki się nam trafił :) Jak przyjemnie się tą chwilkę szło...


Szlak na Malinowską Skałę

W takim, zapadającym się śniegu najgorzej się idzie po płaskim :) Słonko przygrzewało naprawdę mocno. I do tego przejrzystość powietrza musiała być niezła - mieliśmy widok na Małą Fatrę :)


Mała Fatra

I tutaj zdjęcie Małej Fatry dla fanów dalekich obserwacji, które pociągają za sobą często konsekwencje pod postacią wątpliwej jakości zdjęć :)



Szlak na Malinowską Skałę

Prawdziwy wiosenny upał :)


Malinów

Malinów.


Skrzyczne

I Skrzyczne! :>












O, tamtym grzbietem ostatnio wędrowaliśmy z Wojtusiem :)


Malinowska Skała

I jest Malinowska Skała! Nie wiedzieć czemu wydaje mi się, że za każdym razem, kiedy tam jestem coraz mniej drzew otacza tą charakterystyczną skałkę. Z jednej strony fajnie, że jest widokowo, ale z drugiej strony jednak straszna szkoda.




Fajnie mieć fajnego brata :)

Na szczycie korzystamy z uroków tego pięknego dnia i postanawiamy się nieco poopalać. Skutki tego pomysłu widzę dopiero w domu - moja buźka znowu jest pena piegów :)




I powrót.




I na koniec hale Beskidu Śląskiego. Tak je lubię!


I tyle. Gór musi mi wystarczyć na najbliższe dwa tygodnie... Będzie ciężko, ale cóż zrobić? :)


2 komentarze: