Pewnego wiosennego dnia, po próbie deszczowej wspinaczki na Psiklatce (o której można przeczytać TUTAJ), postanowiliśmy wybrać się w końcu do Ojcowskiego Parku Narodowego. Mieszkać tak blisko i nie być tam ani razu - toż to grzech... ;)
Mapa w rękę i idziemy. Na wiosnę zieloniutkie bukowe lasy wyglądają chyba najpiękniej.
Szybko natrafiamy na zejście do Jaskini Łokietka. Dzisiaj jednak opuszczamy.
Ścieżka do Bramy Krakowskiej prowadzi przez wąwozik o wdzięcznej nazwie - Ciasne Skałki. Dookoła oczywiście mnóstwo świeżej zieleni :)
Skałki nie są co prawda jakoś specjalnie ciasne ;) Wąwóz doprowadza nas do Krakowskiej Bramy.
Za Bramą wkraczamy już do Doliny Prądnika. No i tutaj duże woow - pięknie!
Gdzieś tam w górze próbujemy dostrzec słynną Rękawicę. Tak się składa, że dostrzegamy też.. ludzi ;) Szybkie spojrzenie na mapę i okazuje się, że obok wiedzie dość ciekawy szlak powiedzmy - graniowy. No to w drogę :)
Wybór okazuje się świetny.
A oto i owa rękawica. Po ujęcia z przewodników musimy podejść jednak trochę wyżej.
Legenda głosi, że owa Rękawica była ręką samego Boga, który to zasłonił wejście do znajdującej się w pobliżu Jaskini Ciemnej ratując w ten sposób ludzkie istnienia.
Widoczki w dół robią wrażenie. Gdzieniegdzie można nawet poczuć trochę upragnionej ekspozycji :)
Wojtek kochający przyrodę :) Szlak wiedzie dalej głównie przez bukowy las.
Na Górze Okopy znowu mamy widoki :)
W oddali widać zbliżające się deszczowe chmurki :)
Po naszej wędrówce nad Doliną Prądnika czas przejść się jej dnem. Cel - Zamek w Ojcowie.
Rzeka też Prądnik :)
Przez częściowo zamieszkałą dolinę docieramy do Zamku w Ojcowie. Niestety, o spóźniamy się o paręnaście minut na zwiedzanie ruin. Pozostaje nam więc tylko obejrzeć zamek z zewnątrz. Swoją drogą, z oddali wydawał się jakoś większy :)
Przy zamku w końcu dociera do nas chmurka burzowa, która straszyła już od jakiegoś czasu na horyzoncie. To znak, że czas wracać - nie chcemy zmoknąć, czeka nas bowiem jeszcze dzisiaj nocleg w namiocie.
A w Dolinę Prądnika z pewnością będziemy wracać :)
Ejjjj bukowe lasu najpiękniejsze są jesienią:) Aczkolwiek soczysta, wiosenna zieleń działa kojąco na oczy pod koniec lata
OdpowiedzUsuńNo racja racja, jesienią też :D Ale te wiosenne jakoś lubię szczególnie, może dlatego, że zwiastują wyczekane lato :)
UsuńByłam w Ojcowskim Parku dobrych kilka lat temu i zatkało mnie jedno - soczysta zieleń wszędzie dookoła! Dodam, że w całej Polsce panowała wtedy susza, niemal cała Polska była wypalona...a tam jakaś dzicz szalona była! :D Oczywiście spodobało mi się tam przeokrutnie :)
OdpowiedzUsuń