czwartek, 31 maja 2012

Na poszukiwanie tatrzańskiej wiosny

Trasa I dzień:
Siwa Polana -> Dolina Chochołowska -> Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej -> Dolina Jarząbcza -> Trzydniowiański Wierch -> Czubik -> Kończysty Wierch -> Jarząbczy Wierch -> Niska Przełęcz -> Dziurawa Przełęcz -> Wołowiec -> Wyżnia Dolina Chochołowska -> Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej


Właściwie to kiedy zaczyna się w Tatrach wiosna? I jak ją rozpoznać? Czy poprzez krokusy, rozgrzany kwietniowy śnieg, czy poprzez soczystą zieleń, która pojawia się zdecydowanie później?


W sumie to zaczęło się od zdania "Kaśka, nie wiem czy pamiętasz, ale miałyśmy jechać w maju w Tatry!". Potem nastąpiło zdanie "Hmmm... A co robisz w ostatni weekend maja?:)"

I tak wyszło. Ostatnie dwa tygodnie zaliczeń, wszystko na wariackich papierach, a ja jadę w Tatry, znowu... Wbrew pozorom zdążyłam za nimi zatęsknić, chociaż od majówki nie minęło tak wiele czasu.

Wybór padł na Tatry Zachodnie. W końcu dla Oli miał to byś pierwszy tatrzański wyjazd. Miało się spodobać i pozostawić pozytywne wspomnienia. Czy się udało? Śmiem twierdzić, że tak :)


Miejsce startu - Siwa Polana. Swoją drogą przez całą jazdę z centrum Zakopanego wgapiałam się w Kominiarski, którego widok stamtąd po prostu hipnotyzuje...

Przez Chochołowską jedziemy na rowerach - dla mnie nowość i do tego coś super, co pozwala zaoszczędzić cenny czas.

Polana Chochołowska


W schronisku meldujemy się oczywiście przed czasem. Na szczęście Pani z recepcji jest tak miła, że dostajemy do ręki klucz wcześniej. Żartując chwilę przed tym o pokoju na trzecim piętrze widzę, żę dobrze sobie trafiłam. No proszę - znowu mam okazję mieszkać w pokoju numer 302. Zajmuję nawet to samo łóżko, co poprzednio :)

Zostawiamy zbędne klamoty i w górę!


Mnichy Chochołowskie

Mnichy Chochołowskie. Na górze jest taaka wyraźna ścieżka. I taak kusi! :)

Wyżnia Polana Jarząbcza

W związku z tym, że szlak przez Kulawiec w lutym wywarł na mnie raczej średnie wrażenie, wybieramy bez wahania szlak papieski. Trzeba go poza tym wypróbować :) I jak się potem okazuje, nie żałujemy.


Czubik, Kończysty Wierch


To pierwszy tatrzański szlak Oli. Uśmiech na jej twarzy mówi sam za siebie i potwierdza moje doznania - jest przepięknie. Co prawda taki klimat w górach osobiście już znam - te majowe Tatry Zachodnie bardzo przypominają mi zeszłoroczne Niżne Tatry.






Kończysty Wierch, Jarząbczy Wierch

A tam idziemy :) Czyli Kończysty, Jarząbczy Wierch i Jakubina.


"Ola, przygotuj się na szok estetyczny!" - ostrzega Czarek :) Tak mniej więcej działają graniówki.


Czubik


Dla Oli szok estetyczny, dla mnie z kolei topo-rozkmina nieco zakłócona - Słowackie Tatry Wysokie częściowo znajdują się w chmurach.





Od cywilizacji nie uciekniesz ;)


Kończysty Wierch


Podejście na Kończysty. Które na szczęście nie jest tak jak w zimie - WyKończyste :)


Kończysty Wierch


Starorobociański Wierch


2002. I to, co z Kończystego podoba się chyba najbardziej - Starorobociański :) Chociaż moim zdaniem ładniejsza jest Zadnia Kopa : 3


Kamienista


Kamienista z żlebem o jakże uroczej nazwie - Babie Nogi :)


Chwilę siedzimy na Kończystej, wiatr jednak mobilizuje do tego, żeby iść dalej i wyżej.





Grań od Kończystej do Jarząbczego jest naprawdę bardzo atrakcyjna. Pojawia się coraz lepszy widok na Słowackie Tatry Zachodnie.


Jarząbczy Wierch


Tego dnia moim zdaniem jest idealna ilość ludzi na szlaku. Nie jest gwarno,ale jest do kogo gębę otworzyć.





Z Zachodnimi gigantami w tle :)





Czyżby wysokość dawała się we znaki? ;))





A tak wygląda uśmiech dziewczyny, która jeszcze jakieś 4 godziny wcześniej mowiła "Tatry nie dla mnie!" :)





Ekipa w komplecie :)


Wołowiec


Wołowiec. Za chwile będzie to najczęściej odwiedzana przeze mnie góra w Tatrach (może poza Boczaniem :)). Ale czyż on nie jest piękny? :)





I na Jarząbczym Wierchu, który Ola w przypływie twórczości nazywa... Jarzębowiec! Toż to lepsze od Starobociańskiego :)




I Słowacki akcent :)


Jarząbczy Wierch


A oto właśnie dlaczego nie zaplanowałam tej trasy w odwrotnym kierunku ;)





Zdjęcie na miarę czasów Zaruskiego :) Podchodzimy na Łopatę.








Odcinek Jarząbczy-Wołowiec niesamowicie mi się podoba. Z racji, że zbliżają się ciemne chmury szukamy ewentualnej drogi "ewakuacji" i znajdujemy dwie ścieżki, o których z pewnością warto pamiętać :)


Jamnicki Staw Niżni


Jamnicki Staw Niżni.


Rohacz Ostry


Piękności! Nie dość, że Rohacz Ostry jest niesamowicie urokliwą górą, to jeszcze to światło...


Rohacz Ostry


Czy jest w Tatrach Zachodnich jakiś piękniejszy szczyt?


Wołowiec


I zwieńczenie naszej wycieczki dnia pierwszego - ostatni dwutysięcznik, Wołowiec.


Widok z Wołowca


I coraz groźniejsze chmury :)


Widok z Wołowca


Wspominałam już kiedyś, że Tatry mnie lubią i zawsze zsyłają jakieś fajne światło? :)





Osobita


Długo nie bawimy na szczycie. Zimny wiatr tym razem spycha w doliny. Mijamy po drodze jeszcze dwie dziewczyny w krótkich spodenkach - brrr :)





Dolina Chochołowska


Polana Chochołowska.


Grześ, Bobrowiec


Długi Upłaz, Grzegorz i Bobrowiec.





Polacy kontra Słowacy :)


Rakoń


Rakoń.


Dolina Rohacka

I okolice Doliny Rohackiej ze znajomym szałasikiem na dole :)

Kominiarski Wierch

Chyba nie trzeba opisywać :)

Wyżnia Dolina Chochołowska

I w dół...

Tak kończymy ten dzień. Na następny pogoda niestety nie zapowiada się tak optymistycznie...


Trasa:
Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej -> Iwaniacka Przełęcz -> Schronisko PTTK Ornak -> Dolina Kościeliska -> Wąwóz Kraków -> Kiry


Pobudka o rozsądnej porze. Chwila relaksu podczas śniadanka...





Biorę ze sobą nowego towarzysza :) I w drogę.

Polana Chochołowska i Kominiarski Wierch



Mnichy Chochołowskie

Ostatnie spojrzenie na Mnichy. "Ja Was jeszcze dopadnę!" :)



Moi Towarzysze :)



Temat przewodni dzisiejszego dnia - potoczki.



Całkiem urocze :)

Dolina Iwaniacka

Szlak na Iwaniacką Przełęcz przez pewien czas nie przypomina terenów TPNu. Mijając dwóch turystów słyszymy od nich "Pospieszcie się trochę, a dogonicie Justynę!". Fajnie by było, ale obawiamy się, że z panią Kowalczyk nie mamy szans :)

Bobrowiec

Bobrowiec.



I Iwaniacka. Zbierają się nieco ciemniejsze chmury...



A to Ci gratka! Nie zdążyłam zobaczyć krokusów w Chochołowskiej, ale jednak na Iwaniackiej parę się dla mnie uchowało! Jak miło :)

Tomanowa Przełęcz

Tomanowa Przełęcz.



Bardzo lubię ten szlak, a konkretniej zejście z Iwaniackiej Przełęczy. Szczególnie w świeżej zieleni wygląda cudnie :)



Kolejny potoczek...



A tak się go fotografuje :)



Dwutysięczniki powoli chowają się w chmurach...



A my skoro się dzisiaj na nie nie wspinamy, wykorzystujemy w tym celu nieco schronisko :)










Kościeliska. Czas pogania, ale jeszcze na trochę nam go starczy...


Wąwóz Kraków


Wąwóz Kraków. Jak dla mnie totalne zaskoczenie - podejrzewałam, że jest tam pięknie, ale nie wiedziałam, że aż tak!





Wąwóz Kraków




Drabinka, trochę łańcuchów, Smocza Jama i koniec Wąwozu. A szkoda, bo zamiast skręcać w lewo najchętniej poszłabym dalej... :) Innym razem!


Raptawicka Grań





Kto to widział brechtać się do mapy? :)

Saturn i Ratusz

Saturn i Ratusz.

Po drodze spotykamy niesamowicie sympatyczną Panią Przewodniczkę, która paroma słowami sprawia, że jakoś przybywa wiary w powodzenie niektórych planów... :)

Wyżnia Kira Miętusia

Takim deszczowym akcentem żegna się z nami Kościeliska i Tatry. Żal wyjeżdżać, ale jest to powód, żeby przyjechać znowu, już wkrótce. I to tym razem na znacznie dłużej :)

Wycieczkę kończymy z uśmiechami na twarzach. Rodzi się podczas niej tyle planów, że ciężko mi się skupić na sesji egzaminacyjnej... Ale trzeba będzie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz