środa, 5 lutego 2014

Ekspedycja dwóch progów

TRASA:
Biela Voda -> Dolina Kieżmarska -> Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim -> próg Doliny Dzikiej -> Zielony Staw Kieżmarski -> Dolina Jastrzębia -> Wielki Biały Staw -> Dolina Przednich Koperszadów -> Schronisko pod Szarotką -> Czarna Dolina Rakuska -> Razcestie Čierna Voda -> Kieżmarskie Żłoby -> Biela Voda



Plany na temat zakończenia września i jednocześnie wakacji w Tatrach powstają, jak jestem jeszcze na wolontariacie. Cele się zmieniają, ale jedno jest pewne - jedziemy na Słowację. W związku z tym, że przez większość moich tatrzańskich wakacji siedziałam w Polskich Tatrach, niesamowicie mnie to cieszy.

O poranku meldujemy się w Bielej Vodzie. Dookoła nas niesamowicie słonecznie i jesiennie - szybko się zbieramy rozpoczynamy wędrówkę Doliną Kieżmarską.

Zaczynamy dość żwawo. Po paru minutach dogania nas pewien raczej starszy Pan. I postanawia sobie uciąć z nami miłą pogawędkę :) Jest Czechem, dowiadujemy się, że idzie na Jagnięcy. Ma też kondycję, której nie powstydziłby się niejeden młodziak. Odpowiadamy mu jednym tchem, żeby tylko nie dać po sobie poznać, że taka ścieżka troszkę pod górkę nas męczy, czy coś... ;)

Po jakimś czasie jednak zostaje z tyłu. Mówimy sobie do zobaczenia później - chociaż kto wie, czy to później nie nastąpi już za parę minut ;)

Wędrówka lasem jest niesamowicie przyjemna - pomimo, że po wyjściu z samochodu trochę przymroziło, teraz jest super.



Po jakimś czasie pojawiają się pierwsze widoki zwiastujące to, że zbliżamy się do Zielonego Stawu. Widoki jednak nie do końca nas cieszą - ups... Miało nie być tyle śniegu ;) Do tego okazuje się, że Wojtek zostawił nasze raki w bagażniku. I co teraz? ;)

Zmartwienia odkładamy jednak na później.

Północna ściana Małego Kieżmarskiego Szczytu

Ściana Małego Kieżmarskiego jak zawsze robi wrażenie.

Zielona Dolina Kieżmarska

Dolina stoi dla nas otworem :)

Durny Szczyt, Durna Igła, Mały Durny Szczyt

Durny Szczyt, Durna Igła (ochrzczona przeze mnie raz Durną w Igłym ;)) i Mały Durny. Potężna trójka.

Nad Zielonym Stawem jest niesamowicie spokojnie. Wiaterek ani drgnie ;)




Schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim


Zielony Staw Kieżmarski i Tatry Bielskie


Rozsiadamy się na chwilę w schronisku - jest dość pusto. Trochę to zastanawiające - ilekroć chcemy zarezerwować nocleg w Schronisku nad Zielonym Stawem, okazuje się, że miejsc już oczywiście nie ma. Ja się więc pytam - gdzie są Ci wszyscy ludzie? Już dawno w drodze, czy jeszcze w kapciach? ;)

My na dzień dzisiejszy mamy jednak ambitne plany - na Kołowym może i błyszczy się świeży śnieg, ale cały czas mamy nadzieję, że będziemy dzisiaj podziwiać z niego panoramę.

Podejście pod Dolinę Dziką


Podejście pod Dolinę Dziką.

Zielony Staw Kieżmarski i schronisko

Dookoła bardzo jesiennie.

Durne Szczyty i podejście pod Dolinę Dziką

Durne Szczyty wyglądają jak korona :> Czyż nie?


Łomnica

Zadzieramy głowy do góry. Na Łomnicy deczko wieje.


Bartek zakłada kask. My nie zakładamy, bo jesteśmy łosie i jeszcze nie mamy :)

Zostawiamy w dole Zielony Staw i podchodzimy w całkiem nieznane mi i Wojtkowi tereny. I zarazem całkiem atrakcyjne ;)




Koło nas płynie sobie potok opadający z Doliny Dzikiej, który przychodzi nam przekroczyć. Jest trochę śliski, a woda w nim zapewne lodowata. Na szczęście nie musimy się o tym przekonywać ;)

Wszystko dookoła nas całkiem ładnie się piętrzy, tymczasem docieramy do naszej grzędy, która ma nas doprowadzić do progu Doliny Dzikiej. Dzisiaj słońce tu jeszcze nie świeciło - jest więc deczko mroźno.

Tą samą ścieżką idzie się też na Baranią Przełęcz. Po chwili dochodzimy do pierwszego łańcucha. Kiedyś ułatwienie w takim miejscu bardzo by mnie zdziwiło. Teraz jednak często nie widzę pod wieloma względami różnicy pomiędzy szlakiem a pozaszlakiem. Tu i tam są jakieś oznaczenia, tu i tam znajdziemy sztuczne ułatwienia... I tu i tam znajdziemy niestety śmieci ;)

Łańcuchy pod Doliną Dziką

Podejście na próg Doliny Dzikiej.

Podejście do Doliny Dzikiej


Na ścieżce niestety szybko okazuje się, że mamy dzisiaj jeszcze jednego niewidzialnego wroga, którym jest... lód! Najgorsze cholerstwo, jakie mogło się przypałętać. A ewentualne poślizgnięcie się z naszej grzędy mogłoby przynieść raczej kiepskie konsekwencje.

Podejście do Doliny Dzikiej - łańcuchy


Miedziana Kotlina

Miedziana Kotlina.

Dolina Dzika

I Dolina Dzika.

Im wyżej, tym lodu więcej. Najgorsze, że ciężko odróżnić na oko miejsce oblodzone od tylko mokrego. W paru miejscach widać ślady po łańcuchach, którychś z jakiegoś powodu tam nie ma - znikły w podobnym czasie do łańcuchów spod Łomnicy. Podobno stali za tym słowaccy przewodnicy, których wkurzali samodzielni turyści. Mamy nadzieję, że nie czają się gdzieś za załomem i nie spuszczą na nas kamienia :)

Wolno nam to podchodzenie grzędą idzie, zbyt wolno. Jesteśmy już na progu Doliny Dzikiej, kiedy pada decyzja o odwrocie - spodziewamy się, że na trawersie Jakubowych Spadów lód jeszcze bardziej by nam przeszkadzał. Ten dość krótki odcinek zajął nam o wiele za dużo czasu, a podczas powrotu mogłoby być jeszcze trudniej, bla bla... Kołowy zostawiamy na inny raz :-(

Bujaczy Wierch

Podczas zejścia robię powyższe zdjęcie. Dopiero w domu przyglądam się mu dokładniej i jedyna moja reakcja to "cooo?!!". Czyżby narodne vystupy z Krywania przeniosły się na Bujaczy Wierch? ;);) Wystarczy się przyjrzeć, żeby zobaczyć całkiem słuszny sznureczek ludzi na grani. A może to jakaś wycieczka Filanców? :)


Wracamy. I wcale nie idzie to błyskawicznie. Ślizgawica straszna. Trochę dreptania, skok przez strumień i jesteśmy znowu pod schroniskiem.

Schronisko nad Zielonym Stawem



Ciężko ustalać na nowo plany, kiedy nasze zegarki wskazują prawie 13:00, a na nocleg musimy zajść dzisiaj do Schroniska pod Szarotką. Postanawiamy podejść do Doliny Jagnięcej, a tam zobaczymy co dalej - czy może skręcimy w lewo, czy w prawo...

Dolina Jagnięca i Czerwony Staw

Dolina Jagnięca i Czerwony Staw.

Na górze skręcać w lewo nam się absolutnie odechciewa. Co jakiś czas słychać spadające spod Jastrzębiej Przełęczy, roztrzaskujące się o skały bryły lodu. Po chwili mijamy się znowu z naszym znajomym Czechem, który mówi, że z Jagnięcego Dzisiaj nici, bo lód. Jak i wszędzie ;)

I nam jakoś brakuje pomysłów co dalej. Niby Kozia Turnia wygląda ciekawie, ale jakoś rozsiadamy się na kamieniach i nikt nie rwie się do tego, żeby ją zdobywać... ;) Wniosek jest jeden - za często bywamy w Tatrach i za blisko nich mieszkamy. Jakbyśmy mieli w Tatry 8 godzin pociągiem, nie byłoby zmiłuj, motywacja i konieczność długiej podróży nie dała by nam teraz siedzieć na kamieniu. Tymczasem posiadówka jest bardzo owocna pod względem fotograficznym:

Spiska Grzęda

Spiska Grzęda.

Grań Wideł, Łomnica, Mała Poślednia Turniczka i Poślednia Turnia, czyli otoczenie Miedzianej Kotliny

Grań Wideł, Łomnica, Mała Poślednia Turniczka i Poślednia Turnia, czyli otoczenie Miedzianej Kotliny.

Durne Szczyty

I ponownie Durne Szczyty.

Wielki Szczyt Wideł, Zachodni Szczyt Wideł, Miedziany Mur, Łomnica

I na zbliżeniu. Wielki Szczyt Wideł, Zachodni Szczyt Wideł, Miedziany Mur, Łomnica.

Nazywamy naszą dzisiejszą wycieczkę "wycieczką dwóch progów". No nic - dookoła pięknie, ale przydałoby się jeszcze dzisiaj dotrzeć do Chaty Plesnivec.


Czas na znienawidzony odcinek Zielony Staw Kieżmarski -> Wielki Biały Staw. Korki na szlaku oczywiście są. Na szczęście potykam się tylko raz i nie łamię nogi/nie skręcam kostki. Uff ;)

Stręgacznik i Bielskie Jatki

Jatki znad Stręgacznika.

Dolina Białych Stawów


Wielki Biały Staw, Kozia Grań, Jagnięcy Szczyt

I Wielki Biały Staw.


Widoczki te same co przed niecałym miesiącem. Tylko deczko chłodniej i o wiele bardziej jesiennie.

Dolina Przednich Koperszadów

Dolina Przednich Koperszadów.

Skrajne Jatki

W Przednich Koperszadach tylko czasem zza chmur wyłonią nam się tatrzańskie giganty. Takie małe pocieszenie i rekompensata - i tak z Kołowego niewiele byśmy dzisiaj zobaczyli.







W Schronisku pod Szarotką oczywiście spokojnie. Pomimo, że sobota - bez tłoku. Wieczorem siadamy przy lekkim, słowackim piwku i toczymy górsko-tatrzańskie rozmowy. To absolutnie nieodłączny element każdej wycieczki :) Przy okazji słuchamy opowieści jakiegoś kolegi z Polski, który przysiada się do nas i opowiada jak to wczoraj nie schodzili z Łomnicy... tj. z Rakuskiej Czuby znaczy się. Może to słowackie piwo nie jest jednak takie lekkie... ;)

***

Budziki rano bywają średnio skuteczne. W końcu, na głodnego wytaczamy się przed chatę. Żegnamy się ze Schroniskiem pod Szarotką, które na do widzenia  serwuje nam całkiem ładny, poranny festiwal światła ;)

Przed Chatą Plesnivec


Poranek jest bardzo rześki :)


Schronisko pod Szarotką / Chata Plesnivec


Schronisko pod Szarotką / Chata Plesnivec


Czarna Dolina Rakuska faktycznie jest trochę... czarna ;) Po drodze znajdujemy pierwszy tego dnia niedźwiedzi bobek - jeszcze o tym nie wiemy, ale nie ostatni ;) Na szczęście sprawcy całego zamieszania nie widać.

Dolina Czarna Rakuska


Dolina Czarna Rakuska


Wchodzimy na niebiesko znakowany Zbójnicki Chodnik, z którego możemy podziwiać pierwsze dzisiaj iście wysokogórskie widoki.

Zbójnicki Chodnik


Zbójnicki Chodnik


Łomnica, Huncowski Szczyt i Kieżmarskie Szczyty ze Zbójnickiego Chodnika

Łomnica, Huncowski Szczyt i Kieżmarskie Szczyty.

W promieniach słońca dochodzimy do parkingu w Bielej Vodzie, gdzie czeka trochę zmarznięta Hondzina. Ruszamy dalej Drogą Wolności z kierunkiem - Podbańska.

Gerlachowski Kocioł

... z takimi widokami na Gerlachowski Kocioł zza szyby samochodu :)

c.d.n... ;)

-> kolejny dzień: Doliną Koprową na Wrota Chałubińskiego

11 komentarzy:

  1. Przepraszam bardzo, ale - tak ku przestrodze - jak wygląda niedźwiedzi bobek? :D
    Na niektórych zdjęciach widoki naprawdę groźne. A jeśli chodzi o słowackie schroniska - komunikacja językowa jest łatwa? Niby taki podobny język, a nie jestem pewna, czy dałabym radę się dogadać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm - ciężko opisać :D Zdjęcia nie mam, ale jest raczej duży i z widocznymi smakołykami misia - głównie borówkami :P Dokładniejszej analizy jednak nie robiłam :)

      Co do słowackiego - da się dogadać bez problemu! :) Mi co prawda ciężko osobiście stwierdzić jakoś obiektywnie, bo się tym językiem poniekąd sama posługuję, ale Słowacy w Tatrach bez problemu rozumieją język polski i znają podstawowe "kluczowe" słowa. I są do tego baardzo uprzejmi :)

      Usuń
    2. Jako że teraz misie zamiast spać wesoło hasają po Beskidach to lepiej wiedzieć! :D ale ta wstawka w notce mnie rozbawiła, więc głównie stąd moje pytanie ;)

      Dzięki za odpowiedź a propos Słowaków :)
      Pozdrawiam! Celina.

      Usuń
  2. Przepiękne zdjęcia!!!! Dzięki za fajną wędrówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to jest ta wycieczka kiedy ja łaziłam po Zachodnich, a Wy szturmowaliście Wysokie? Zdjęcia jak zwykle z zazdrością stwierdzam że spektakularne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, to dokładnie ta :) Ty widoczki też miałaś genialne, może trochę inne, ale przynajmniej udało Ci się wleźć na te 2000 m :)

      Usuń
    2. Hej!, Nam też się w ten weekend udało!:-)

      Usuń
    3. Wojtuś na posterunku czuwa. Żaden błąd się nie wkradnie:)

      Usuń
  4. Bardzo fotogeniczny szlak. Zdjęcia z okolic Zielonego Stawu kapitalne. Szkoda, że główne cele nie zostały osiągnięte, ale była to rozważna decyzja. Ogólnie było całkiem fajnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluje ładnych widoków, szkoda, że oblodzenie nie pozwoliło zdobyć szczytu.

    OdpowiedzUsuń