Kuźnice -> Dolina Jaworzynka -> Przełęcz między Kopami -> Hala Gąsienicowa -> Czarny Staw Gąsienicowy -> Kozia Dolinka -> Zadni Granat -> powrót tą samą drogą
Koniec listopada. Tydzień po forumowej imprezie postanawiamy tym razem odwiedzić Tatry, dobrze znane nam okolice. A tam zima zagościła już na dobre. Będzie to więc raczej fotorelacja:-)
Ruszamy wartkim krokiem z mroźnych Kuźnic. Tym razem przez Jaworzynkę.
Skupniów Upłaz i Nosal |
Tatry Bielskie |
Śniegu raczej mało, turystów też zbyt wielu nie widać.
Ruszamy w stronę Granatów.
Czarny Staw Gąsienicowy |
Zmarzły Staw w końcu wygląda adekwatnie do swojej nazwy.
Do Koziej Dolinki raczej dzisiaj nie zajrzy słońce. Toteż po ciepłe promyki trzeba się jeszcze trochę wyżej pofatygować.
Trochę za mało śniegu pod raki, a bez raków ślisko. Uroki początków zimy ;) Podejście na Zadni Granat jest jednak po prostu dreptankiem. Całkiem zrozumiałe, dlaczego jest całkiem popularnym zimowym celem.
Czarny Staw na wpół zimowy.
A nad Liptowem z kolei wiszą chmury.
I meldujemy się na Zadnim Granacie. Widoczność wymarzona, w okolicy ktoś tam się kręci, ale na wierzchołku pusto, więc możemy się rozsiąść i załapać się na listopadowe słońce.
Kozi Wierch, Kozie Czuby, Zamarła Turnia, Mały Kozi Wierch |
Dolina Pięciu Stawów opustoszała - wystarczy, że schronisko w remoncie i już mniej przyciąga ;)
Żółta Turnia, Pośredni Granat |
Szeroka Jaworzyńska i Lodowy Szczyt |
Listopadowe dni są krótkie, toteż czas się zwijać. Niestety tą samą drogą.
Wierch pod Fajki |
Ostatni rzut okiem na nasz dzisiejszy cel i kierujemy się w doliny.
Na Karczmisku łapie nas niezwykle urokliwy zachód słońca.
Schodzimy Jaworzynką w świetle czołówek. Dookoła nas pięknie błyszczący śnieg - jest więc i mróz. Pierwotnie mieliśmy dojść tego dnia do Schroniska w Chochołowskiej, ale chęci jakoś się ulotniły ;) Trochę ciężko nam jest znaleźć nocleg (mimo, że to listopad i mało jest turystów, znacznie jest też mniej czynnych noclegowni). W rezultacie trochę fuksem udaje nam się znaleźć nocleg u wylotu Kościeliskiej. Jesteśmy oczywiście jedynymi gośćmi w Hajduku, a gospodarz specjalnie dla nas mocniej hajcuje :)
TRASA II DZIEŃ:
Kiry -> Dolina Kościeliska -> Iwaniacka Przełęcz -> Suchy Wierch Ornaczański -> powrót tą samą drogą
Wierchporoniec -> Rusinowa Polana -> Wierchporoniec
Następnego dnia rodzi się problem. Okazuje się, że buty Sebastiana odmówiły posłuszeństwa i postanowiły się rozstać na zawsze ze swoimi podeszwami. Kiepsko nam też idzie z wczesną pobudką.
W końcu wytaczamy się z Hajduka i ruszamy w drogę, mroźną Doliną Kościeliską.
Nie było nas w Kościeliskiej dość czasu, toteż pierwszy raz widzimy na żywo skutki halnego z 2013 roku. Robi wrażenie, niestety. Szkody są trochę bardziej widoczne niż myślałam - tyle pięknych lasków pozostało w pamięci...
Ścieżka nad Reglami do Doliny Chochołowskiej ciągle jeszcze zamknięta.
Na Polanie Pisanej zamarza mi aparat. Ogólnie, podczas tej wycieczki jakoś szwankuje - niezbyt chce się pogodzić z powrotem zimy ;)
Po herbatce w schronisku ruszamy w stronę Ornaków.
W rezultacie docieramy tylko na Suchy Wierch Ornaczański. Postanawiamy chwilę posiedzieć i wrócić do Sebastiana, który czeka na nas w schronisku.
Na Kominiarskim jeszcze jesiennie. Przyjemnie popatrzeć!
Bystra i Błyszcz |
Ornak |
Dolina Tomanowa i Tomanowa Przełęcz |
Polana Pisana |
Nasz pośpiech ku wylotowi doliny spowodowany jest pomysłem odwiedzenia jeszcze przed zachodem słońca miejsca z dobrą panoramą na Tatry Wysokie.
Docieramy więc na Wierchporoniec. Czas nas goni - zachód powoli już się zaczyna...
Szeroka Jaworzyńska |
Od Jagnięcego po Lodowy |
Tatry Bielskie |
Lodowy Szczyt |
W rezultacie na Rusinową docieramy faktycznie trochę za późno.
Zachodzące słońce odbija się jeszcze od szczytów, które wydają się być wyjątkowo jasne na tle ciemnego nieba. Ten zachód jakoś wyjątkowo zapada mi w pamięci, chociaż niestety zdjęcia nie oddają jego uroku :)
Drogę powrotną pokonujemy w ciemnicy. Las jakoś tym razem nie straszy, ale mróz trochę dokucza.
Po pół godzinie meldujemy się w cieplutkim aucie. Tym akcentem żegnamy się z Tatrami na dłuższy czas:-)
Fantastyczne zdjęcia. Tatry zimą... MEGA. No i ta cisza i spokój na szlakach :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka. Spory rozrzut po górach ;) W pozytywnym znaczeniu zazdroszczę tych zdjęć i widoków o zachodzie słońca. Pozdrowienia z wiosennej już Warszawy :)
OdpowiedzUsuńUdało się Wam pochodzić trochę po ładnych, jesienno-zimowych Tatrach. Tamten weekend był bardzo ładny, żal byłoby siedzieć w domu :)
OdpowiedzUsuńWidok z Zadniego Granatu jest piękny, zapomniałem już jak stamtąd wygląda świat: https://lh5.googleusercontent.com/-8StfUp-MSBM/VPs3v-IsR_I/AAAAAAAAVT8/5Chl1ZLJtbs/w1062-h709-no/_MG_6700.jpg
Zgadza się, to był świetny weekend na pierwsze śniegi w Tatrach. Szkoda, że nie udało się nam wypatrzeć Was na szczycie:-)
UsuńPewnie dlatego, bo o zachodzie byliście już na Karczmisku. A my o tej porze dopiero zeszliśmy z Koprowego na przełęcz ;-) Więc na szczycie na pewno byliście szybciej.
UsuńPiękne to Wasze powitanie zimy w Tatrach :)
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki! Zazdrość! A czy Zadni Granat jest dobrym celem dla osób niemających doświadczenia w tatrzańskich wędrówkach zimą?
OdpowiedzUsuńW sprzyjających warunkach pogodowych myślę, że tak. Oczywiście mając zimowy turystyczny ekwipunek:-)
Usuń